BEZROBOTNI.KONSTANCIN.PL
|
autor:
MAGDA ANDRZEJEWICZ
|
|
|
Miejsc pracy w naszym mieście od lat systematycznie ubywa. Wiedzieliśmy, że znalezienie pracy w Konstancinie nie jest łatwe, ale że aż 83 proc. ankietowanych oceni, że to praktycznie niemożliwe, nie sądziliśmy. Ostatnio miejsc pracy ubyło dramatycznie: zwolniono ostatnich 140 pracowników z zakładów Metsä Tissue. – Czy kogoś w gminie to obchodzi – pytają mieszkańcy.
W ankiecie przeprowadzanej przez naszą gazetę podczas Dni Konstancina, pytaliśmy m.in. o sytuację na rynku pracy w naszej gminie. Tylko jedna osoba stwierdziła, że ze znalezieniem pracy w Konstancinie nie ma problemu.Ankieta była anonimowa, mieszkańcy wypowiadali się bez skrępowania. Co ciekawe, wzięło w niej również udział kilkoro radnych i pracowników Urzędu Miasta i Gminy. Mimo że ich znamy, odpowiadali zaskakująco szczerze, nawet oceniając pracę rady miejskiej i urzędu – w większości na trójkę. – Zdaję sobie sprawę, że o pracę w Konstancinie bardzo trudno – mówi jeden z radnych. – Cała nadzieja w dobrym zagospodarowaniu pofabrycznych terenów w Mirkowie.Wiem jednak, że to nie nastąpi szybko. Kilka lat potrwa uchwalanie planu, potem musi znaleźć się inwestor, który zgodnie z naszymi oczekiwaniami zechce zbudować tu np. centrum konferencyjne i stworzyć miejsca pracy. Ale obawiam się, że obieg informacji wśród liczących się na rynku inwestorów jest bardzo sprawny i skoro do tej pory na wszystkie propozycje inwestowania mówimy „nie”, to pójdą ze swoimi pomysłami do Lesznowoli. Tak jak poszli do Otwocka ci, którzy chcieli zbudować u nas przychodnię lekarską. Jakoś tak dziwnie się składa, że tylko deweloperom mieszkaniowym pozwalamy na inwestycje w naszej gminie. Tym, którzy chcieli zbudować szpital uzdrowiskowy powiedzieliśmy „nie, nie, nie” – dodaje.
W szczególnie trudnej sytuacji na konstancińskim rynku pracy są kobiety
Jakoś tak dziwnie się składa, że tylko deweloperom mieszkaniowym pozwalamy na inwestycje w naszej gminie
Wielu mieszkańców, odpowiadając na pytanie o sytuację na rynku pracy, zwracało uwagę na brak zainteresowania problemem ze strony naszych władz samorządowych. Najczęściej pytali, dlaczego u nas gmina nie zorganizuje darmowych porad prawnika? Dlaczego Ośrodek Pomocy Społecznej nie zorganizuje choćby najprostszego szkolenia, jak napisać CV i list motywacyjny? Nie sprawdzaliśmy, ale jeśli nawet władze gminy podejmowały podobne działania, to informacja o nich nie dotarła do potrzebujących.
Ankietowani zazwyczaj nie ograniczali się do wystawienia oceny i opowiadali nam o swoich poszukiwaniach zatrudnienia. – Mąż pracuje w Warszawie. Mamy dwoje dzieci w wieku 3,5 i osiem lat. Żyjemy bardzo oszczędnie, ale gdyby nie pomoc rodziców, musielibyśmy wybierać między czynszem a jedzeniem. Marzę o pracy, ale to praktycznie nierealne. To jakieś błędne koło. Mój młodszy syn nie dostanie się do przedszkola, bo ja nie pracuję. Nie mogę pójść do pracy, bo nie mam z kim zostawić synka. Dziadkowie pracują, na nianię mnie nie stać, na prywatne przedszkole też – mówiła młoda kobieta.
Ci, którzy pracują, w przeważającej większości dojeżdżają do pracy do Warszawy.W Konstancinie nie ma co próbować szukać pracy. U nas na miejscu zatrudnienie można znaleźć na budowie (mężczyźni) lub w sklepie jako kasjerka (głównie kobiety). I to najczęściej na umowę śmieciową. – Jak mamy wziąć kredyt na mieszkanie, decydować się na urodzenie dziecka, planować przyszłość – pyta kolejna nasza rozmówczyni. – Wykształcony fachowiec znajdzie dobrze płatną pracę w Warszawie, ale u nas ludek taki bardziej przeciętny – tłumaczy mężczyzna w średnim wieku. – Nie wszyscy mieszkają w pięknych domach, większość klepie biedę w blokach. Dla nas i w Warszawie bardzo trudno o pracę, a u nas beznadziejnie – mówi.
Praca w Warszawie wiąże się z różnego rodzaju niedogodnościami. Przede wszystkim trzeba do niej dojechać. O tym, że nie każdy ma samochód, łatwo się przekonać próbując wsiąść do autobusu linii 742 lub 710 o godz. 7.00. Droga do i z pracy zabiera co najmniej dwie godziny dziennie, a często trzy i więcej.
– Jak mamy wziąć kredyt na mieszkanie, decydować się na urodzenie dziecka, planować przyszłość – pyta nasza rozmówczyni
– Bardzo chcę, wręcz muszę pracować, bo z jednej pensji (2 300 zł miesięcznie na rękę) trudno utrzymać czteroosobową rodzinę. Znalazłam pracę w Warszawie, ale na Targówku. Minimum 1,5 godziny jazdy w jedną stronę. Żeby dojechać do pracy na godz. 7.00, a po drodze odstawić dziecko do przedszkola, musiałabym wyjść z domu o godz. 5.00. Gdzie ja znajdę przedszkole czynne od godz. 5.15? Inna sprawa, czy moje dziecko dostanie się do przedszkola. W tym roku moja sąsiadka usiłowała zapisać dziecko do przedszkola przy ul.Mirkowskiej. Oczywiście nie dostało się – brak miejsc. Ale jednocześnie przyjęto dzieci z Góry Kalwarii. A więc jak to jest? Gminne przedszkola są dla dzieci z innych gmin? – opowiada mama 2,5-letniej Marysi i dziewięcioletniej Kamili.
Statystycznie nie jest tak źle. Jak podaje Wojewódzki Urząd Pracy w Warszawie, w maju stopa bezrobocia dla całego województwa mazowieckiego wyniosła 10,3 proc, a dla powiatu piaseczyńskiego 7,9 proc. W naszym powiecie 30 proc bezrobotnych to osoby w wieku 25–34 lata. Ale dane te uwzględniają wyłącznie osoby zarejestrowane w urzędach pracy jako bezrobotne. Większość naszych rozmówców nie była zarejestrowana, bo do urzędów zgłaszają się tylko ci, którzy mogą otrzymać zasiłek (83 proc. polskich bezrobotnych nie kwalifikuje się do zasiłku) albo ci, którzy potrzebują stempelka, bo nie mają z innego tytułu prawa do bezpłatnych świadczeń z Narodowego Funduszu Zdrowia (matka wychowująca dzieci korzysta z ubezpieczenia rodzinnego męża).
Tym, którzy są zatrudnieni w Warszawie, droga do i z pracy zabiera co najmniej dwie godziny dziennie, a często trzy i więcej
Rzeczywista stopa bezrobocia jest w naszej gminie o wiele wyższa niż zapisana w statystykach. Szczególnie trudno znaleźć pracę kobietom. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2011 r. liczba bezrobotnych kobiet wzrosła aż o 12 proc., a mężczyzn – tylko o 1 proc. Chociaż Polki są jednymi z najlepiej wykształconych kobiet w Europie – 94 proc. Polek ma, co najmniej średnie wykształcenie, to pracodawcy wolą zatrudniać mężczyzn. Bo to kobiety zachodzą w ciążę, rodzą dzieci i idą na urlop macierzyński lub wychowawczy.
Najbardziej sfeminizowane w Polsce zawody, w ochronie zdrowia i w szkolnictwie, należą jednocześnie do najniżej opłacanych. W podobnie trudnej sytuacji są młode osoby szukające pracy. Statystycy biją na alarm: to właśnie wśród młodzieży bezrobocie jest najwyższe, często kilka razy wyższe niż wśród ogółu populacji. Konstancińska młodzież też wyjeżdża szukać pracy za granicą.
I kolejne błędne koło. Fundusze przeznaczane przez państwo na aktywizację zawodową, co rok ulegają zmniejszeniu, a na dodatek ich część przekierowywana jest na rzecz wypłaty zasiłków i innych świadczeń dla bezrobotnych. A mniejsze nakłady na aktywizację to większa liczba bezrobotnych.
|