BEZ ŁADU I SKŁADU
|
autor:
Magda Andrzejewicz
|
|
|
Troje radnych Komisji Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny Bogusław Komosa, Alfreda Konopka i Włodzimierz Wojdak zagłosowało za wnioskiem o wydanie zgody na tymczasowy remont drogi dojazdowej do wytwórni styropianu B-Bis, betoniarni Prodbet, Pro-Transu i Fal-Bruku. Pół roku temu ta sama komisja nie wyraziła zgody na remont. Co takiego wydarzyło się od tamtej pory, że radni zmienili zdanie? Z jakiego powodu burmistrz wyrażenie tej zgody pozostawił do decyzji radnych?
Kilka dni wcześniej, inna komisja radymiejskiej – Rolnictwa i Ochrony Środowiska – pozytywnie zaopiniowała wniosek przedsiębiorców o zezwolenie gminy na remont tej drogi, mimo że nie leży to w jej kompetencjach. Droga znajduje się wmieście na terenie przemysłowym, drogami zajmuje się Komisja Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych, a aspektu środowiskowego tej decyzji nie poruszono w ogóle. Przybyła na posiedzenie Komisji Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych radna Irena Śliwka publicznie tę decyzję obwieściła. Wniosek pod głosowanie sformułował radny Komosa: „Kto jest za wyrażeniem zgody na remont drogi zgodnie z porozumieniem przedsiębiorców z burmistrzem, za fundusze wnioskodawców?”Burmistrz dodał: „bez prawa zwrotu kosztów” i zapytał, do którego miejsca ma sięgać remont. Odpowiedź: do bramy wytwórni B- Bis.Troje radnych było za i towystarczyło, bo reszta albo wstrzymała się od głosu, albo (w mniejszości) głosowała przeciw.
Remont na koszt prywatnych firm drogi dojazdowej nie będącej własnością samorządu to wbrew pozorom żaden interes dla gminy. Oznaczać on bowiem będzie zwiększony ruch na nieprzystosowanej do tego ul. Mirkowskiej, do której utrzymania będzie musiał dopłacać samorząd gminy
Pierwszą, nielegalną próbę wyasfaltowania sięgacza ul. Mirkowskiej (dojazdu do swego zakładu) Fal- -Bruk podjął blisko cztery lata temu – 15 listopada 2008 r. Próbę tę udaremniono. Ówczesny wiceprzewodniczący rady miejskiej, przejeżdżając ul.Mirkowską zauważył niezwykłą koncentrację sił i środków: pracowników Fal-Bruku przygotowujących się do remontu nawierzchni i rozstawione maszyny drogowe. Zapytał o pozwolenie na prowadzenie prac. Zaalarmował straż miejską, burmistrza i innych radnych. Po kilku godzinach pertraktacji robotnicy odstąpili od zamiaru asfaltowania drogi.Rok później Fal-Bruk częściowo wyasfaltował drogę, również bez zezwolenia. W lipcu ubiegłego roku firmy B-Bis, Prodbet i Pro- Trans wystąpiły z pismem do burmistrza o wydanie pozwolenia na remont drogi dojazdowej do ich zakładów. Niespełna dwa miesiące później Wydział Dróg Gminnych Urzędu Miasta i Gminy przygotował odpowiedź, w której wyrażał zgodę na remont drogi na koszt wnioskujących firm pod warunkiem odpowiedniego ukształtowania pobocza i odtworzenia rowów odwadniających drogę.
W październiku burmistrz zwrócił się do przewodniczącego Komisji Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych o pilne zaopiniowanie projektu odpowiedzi. W listopadzie komisja pięcioma głosami przeciw odrzuciła wniosek o zgodę na remont drogi dojazdowej do zakładów. Odpowiedź Wydziału Dróg gminnych nie została wysłana do zainteresowanych.
Skoro gmina nie jest właścicielem drogi, to dlaczego przedsiębiorcy zwracają się do niej z prośbą o wyrażenie zgody na remont
Co ciekawe, przedsiębiorcy deklarowali wyremontowanie drogi na własny koszt, ale właściciel wytwórni B-Bis, który najbardziej zabiega o remont, zalega gminie z tytułu podatków na sumę 127 321,20 zł. Kwota w wysokości blisko 60 tys. zł zaległości została rozłożona przez gminę na raty. Podatnik wystąpił o umorzenie pozostałych ok. 70 tys. zł.Gmina odmówiła, przedsiębiorca odwołał się od tej decyzji do samorządowego kolegium odwoławczego (SKO), które do dziś nie rozpatrzyło odwołania.
Tego samego przedsiębiorcę, którego stać na budowę magazynów na wynajem o powierzchni 3 tys. mkw. i na remont drogi, nie stać na opłacenie należnych podatków. Na sugestię radnej Jadwigi Magdziarz, by pozwolenie na remont drogi powiązać ze spłaceniem przez przedsiębiorcę długuwobec gminy, burmistrz nie wyraził zgody argumentując, że sprawę rozpatruje SKO, a decyzja dotycząca zarówno rozłożenia części kwoty na raty, jak i nieumarzania pozostałej części już zapadła w gminie i nie ma powodu jej zmieniać. Właściciel B-Bis twierdzi, że lepsza droga (czytaj: więcej tirów) zapewni większe wpływy z podatków do budżetu gminy oraz wzrost zatrudnienia pracowników (obecnie firma zatrudnia ok. 10 osób). Na pewno potrzebujemy miejsc pracy i inwestorów w naszej gminie, ale na pewno nie w tej branży. W ubiegłym roku radnych nie przekonały argumenty zakładów, że naprawa tego odcinka drogi poprawi infrastrukturę miasta oraz zwiększy majątek gminy. Droga ta, oznaczona w planie symbolem KULp, nie jest drogą publiczną i choć pozostaje we władaniu gminy, gmina nie jest jej właścicielem.Ado remontu ul.Mirkowskiej, której nawierzchnię niszczą kilkunastotonowe pojazdy, choć to droga powiatowa, samorząd Konstancina musi sporo dopłacać.
W 2008 r., na zlecenie UMiG, fachowcy z Ośrodka Rzeczoznawstwa i Usług Techniczno-Ekonomicznych Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP sporządzili ekspertyzę drogi, w której czytamy: „Przedmiotowy odcinek drogi nie kwalifikuje się do eksploatacji zarówno pod względem cech wytrzymałościowych, jak również bezpieczeństwa ruchu, a wzrost ruchu ciężkiego spowoduje przyśpieszenie pogłębiającego się stanu degradacji nawierzchni, a w konsekwencji całkowite wyłączenie ulicy z eksploatacji”. Eksperci stwierdzają również, że na tym terenie występują „skrajnie niekorzystne warunki gruntowo-wodne.Wysokie zwierciadło wody gruntowej oraz rodzaj gruntu (płytko zalegające torfy) kwalifikujące się do grupy nośności podłoża G4 stanowią czynnik ułatwiający proces niszczenia nawierzchni” a także „ z uwagi na rodzaj i grubość konstrukcji oraz brak nośności podłoża, [nawierzchnia] nie zapewnia przenoszenia obciążeń od istniejącego ruchu pojazdów ciężkich”. Po wykonaniu ekspertyzy, na wjeździe drogi, prowadzącej do zakładów stanął znak drogowy B-18 – zakaz wjazdu pojazdów o rzeczywistej masie całkowitej ponad 10 t. Jak długo stał znak? Jeden dzień. Usunięty został przez nieznanych sprawców.
Gmina nie zareagowała.Znaku niema do dziś.Dlaczego? Bo nie.Niema odpowiedzi na tak proste pytania, nie będzie też pewnie na kolejne: jakie kwalifikacjemają radni by podważać ekspertyzę rzeczoznawców? – Dlaczego o tak istotnej sprawie mogą zadecydować trzy osoby? W sprawie nadania statutu gminnemu żłobkowi w Mirkowie decyzję podejmowała cała rada, ale o tym, czy dzieci bawiące się w ogródku tego żłobka, rzut beretemod asfalciarni i pozostałych firm produkcyjnych, będą zatruwane większą ilością spalin i dymów z pobliskich zakładów przemysłowych mogą zadecydować trzy osoby – zastanawia się Anna B. z ul. Bielawskiej. W poprzedniej kadencji, po przymiarkach do zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP) Mirkowa, przynajmniej w części należącej m.in. do firmy Fal-Bruk, wytwórni styropianu i betoniarni, samorząd zrezygnował ze zmiany przeznaczenia terenu, ze względu na wysokość odszkodowań, jakie zmuszony byłby wypłacić wymienionym zakładom.
Jakie kwalifikacje mają radni, by podważać ekspertyzę rzeczoznawców?
Co zatem robią władze obecnej kadencji? Pozwalają rozwijać się zakładom – B-Bis wybudował na swoim terenie magazyny (na razie ma do wynajęcia ok. 3 tys. mkw., ale może wybudować ich o wiele więcej) – i zbudować drogę, która ułatwi powstanie nowych magazynów i hurtowni (argumentem będzie dobry dojazd). Zakłady rozwiną się i będą więcej warte.W przypadku zmiany MPZP, odszkodowania dla przedsiębiorców będą wyższe. Gmina wypłaci je z pieniędzy budżetowych. Z naszych podatków. –Okazuje się, że czasy,w których władze miasta były „za”, a nawet „przeciw” nie odeszły w niepamięć.Nadal jedną ręką podpisują się pod uchwałą o przystąpieniu do zmiany MPZP Mirkowa, mówią o wygaszaniu przemysłu na tymterenie, a drugą dają zgodę na remont drogi dojazdowej do zakładów przemysłowych i magazynów przeładunkowych, umożliwiając ich rozwój i zatruwanie środowiska. Ciekawe, kto w takim sąsiedztwie będzie chciał budować na terenach po zakładach Metsä Tissue – komentuje mieszkaniec Mirkowa.
|