Szarża na budżet
|
autor:
CZESŁAWA PORAZIŁŁO
|
|
|
Kosztowna inscenizacja walk powstańczych, których w Konstancinie praktycznie nie było – to pomysł burmistrza na uczczenie obchodów rocznic wybuchu II wojny światowej i Powstania Warszawskiego. Ratusz lansuje ten pomysł pomimo wyraźnego sprzeciwu rady miasta. Pieniądze, które burmistrz chce utopić w widowisku, przydałyby się na inne cele, choćby na wsparcie dla weteranów II wojny światowej.
W ramach obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej i 65. rocznicy Powstania Warszawskiego burmistrz Marek Skowroński zaplanował m.in. uliczną inscenizację walk powstańczych. Pierwotnie kosztorys przedsięwzięcia opiewał na 180 tys. zł. Rada miasta nie zgodziła się na tak wysokie koszty i uchwalając w lutym budżet przeznaczyła na obchody rocznic 50 tys. zł.
Jednak już tydzień po uchwaleniu budżetu, na posiedzeniu Komisji Bezpieczeństwa, Oświaty Kultury i Sportu Rady Miejskiej, burmistrz przedstawił kolejną propozycję zrealizowania inscenizacji.
I to nie byle jaką, bo z wykorzystaniem wozów bojowych, samochodów ciężarowych i osobowych, zaprzęgów konnych, różnego rodzaju uzbrojenia i 150-osobowej grupy walczących. Projekt przewiduje udział aktorów i muzyków oraz firm zajmujących się pirotechniką, techniką sceniczną i multimedialną. Uliczna inscenizacja, wymagająca zabezpieczenia przez straż pożarną, straż miejską, policję i służby medyczne, to poważne przedsięwzięcie. Spowodowa łaby ona zatrzymanie ruchu na ulicach miasta na kilka godzin. To oznacza kompletny paraliż. Chodzi jednak nie tylko o zakłócenia w ruchu. Taki rozmach oczywiście kosztuje. Radnym zaprezentowano projekt widowiska historyczno-artystycznego „Oratio pro Pace” („Modlitwa o Pokój”) i kolejny kosztorys – tym razem na 230 tys. zł oraz jego oszczędniejszą wersję na 130 tys. zł. Dla porównania, w tegorocznym bud żecie 230 tys. zł przeznaczono na dotacje dla Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej m.in. na badania profilaktyczne i szczepienia ochronne. Pomimo braku zgody radnych, burmistrz nie rezygnuje ze swego pomysłu. Gazecie „Nad Wisłą” ujawnił, że na 4 października gmina zarezerwowała autentyczny niemiecki transporter z muzeum w Tomaszowie Mazowieckim. – To nie inscenizacja walk, to szarża na budżet – irytują się mieszkańcy. Dodajmy, że przedstawiony kosztorys nie obejmuje wynagrodzenia wszystkich służb miejskich i odszkodowań dla przedsiębiorców za uniemożliwienie im pracy – widowisko zaplanowane było na łąkach nad Jeziorką, w pobliżu stacji paliw Orlen i stacji paliwa gazowego. W tej sprawie coś do powiedzenia powinni też mieć uczestnicy tych walk. Ale ich nikt o zdanie nie pytał. – To jakieś nieporozumienie. Zostało nas niewielu, jesteśmy starzy i schorowani, często nie stać nas na zakup leków, a środki na inscenizację pochodzą również z naszych podatków – powiedzia ł nam jeden z kombatantów.
– Bitwa na Błotnicy? Bitwa to była pod Grunwaldem, a tu była potyczka dwóch niewielkich oddziałów. Na pomoc powstańcom szedł od nas mały oddział, ale został rozbity przez Niemców – komentuje inny weteran Armii Krajowej.
Burmistrz twierdzi, że zaplanował tę inscenizacj ę z myślą o młodzieży. Historię można jednak przekazywać trochę mniej widowiskowo. „To jest tania, propagandowa, polityczna wersja historii; uliczne harce – kpiny z bohaterów” – piszą użytkownicy forum Konstancin.com. Można zamiast tego zorganizować uczniom szkół wycieczki do Muzeum Powstania Warszawskiego, czy cykl spotkań z uczestnikami walk. Do zaplanowanego czasu inscenizacji ma już być oddany do użytku amfiteatr w Parku Zdrojowym – świetne miejsce na koncert poświęcony pamięci bohaterów tamtych czasów. Aza zaoszczędzone pieniądze władze miasta mogłyby spełnić marzenie członków koła byłych żołnierzy Armii Krajowej. Zwracali się oni bowiem do burmistrza z prośbą o wmurowanie na budynku apteki w Mirkowie niewielkiej tablicy upamiętniającej istniejący tam w czasie wojny punkt opatrunkowy. Ich prośby władze miasta do tej pory nie uwzględniły. Po przeszło dwóch tysiącleciach stare rzymskie hasło „chleba i igrzysk” nadal jest aktualne. Dzisiejsze igrzyska – rozmaite obchody i celebry – nie są finansowane, jak w Rzymie, przez władzę. Władza samorządowa nam je tylko organizuje, a płacimy za nie my wszyscy z naszych podatków. Mamy więc trochę rozrywki zamiast rozwiązań istotnych problemów. Mieszkańcy naszej gminy latami czekają na usprawnienie komunikacji, budowę dróg i oczyszczalni ścieków, na remonty przedszkoli. O ileż łatwiej, zamiast oczekiwanych rozwiązań zaproponować igrzyska. Prawda, że nie samym chlebem człowiek żyje. Jednak podstawową sprawą jest zachowanie proporcji. A zdaniem wielu mieszkańców, w tym przypadku zostały one naruszone.
Maj 2009 nr 5 (5)
Szarża na budżet »
|