|
EDUKACJA I ORGANIZACJA
|
autor:
GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA, MAGDA ANDRZEJEWICZ
|
|
|
Po pierwsze organizacja, po drugie edukacja, po trzecie informacja – w ciągu dwóch miesięcy funkcjonowania nowego systemu odbioru śmieci przekonaliśmy się, że mocno szwankują.
Dzięki nowemu systemowi odbioru śmieci mamy nową wizytówkę naszego miasta
To nie jest śmieciowa rewolucja, to śmieciowa paranoja – mówią mieszkańcy osiedla domów jednorodzinnych. – Mieliśmy odbierane śmiecie co tydzień, teraz raz na dwa tygodnie. Co to znaczy w upały, wiadomo. Na dodatek przez dwa miesiące funkcjonowania systemu, tylko dwa razy odpady zmieszane odebrane zostały w terminie. Jaki zapach wydzielają pojemniki i worki stojące dwa dni na słońcu w oczekiwaniu na samochód firmy Lekaro, chyba nie muszę mówić – denerwuje się A. M.
Przez pierwsze tygodnie skarg na funkcjonowanie systemu było mnóstwo: Lekaro nie ze wszystkich posesji odbiera odpady, bo mapa nie uwzględnia tzw. sięgaczy; zabierają worki z odpadami segregowanymi i zielonymi, ale nie zostawiają nowych, a jeśli zostawiają to mniejsze i z cieńszej folii. Numer jeden na liście przebojów to worki na odpady zielone z nadrukiem „Nie wrzucać trawy, liści, gałęzi”. Wydział ochrony środowiska odsyła interesantów do Lekaro, bo urzędnicy na wiele pytań nie potrafią udzielić odpowiedzi, ale stroną umowy z mieszkańcami jest gmina, nie operator systemu, dlatego wszelkie nieprawidłowości związane z odbiorem odpadów należy zgłaszać bezpośrednio do Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta i Gminy Konstancin-Jeziorna, tel. 22 717 53 68 wew. 109/110, e-mail: rolny-srodowisko@konstancinjeziorna.pl.
Wszelkie nieprawidłowości związane z odbiorem odpadów należy zgłaszać bezpośrednio do Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta i Gminy Konstancin-Jeziorna. Stroną umowy z mieszkańcami jest gmina, a nie firma Lekaro
– Na telefony do urzędu i do Lekaro w lipcu wydałam więcej niż wynosi moja miesięczna opłata za wywóz odpadów. Mogę przedstawić bilingi rozmów. Urzędnicy nie wiedzą np. ile możemy oddać odpadów zielonych – skarży się nasza czytelniczka. W uchwale rady miejskiej nie ma zapisu o ograniczeniu liczby jednorazowo wystawianych worków z odpadami zielonymi. Zapis stanowi jedynie, że odpady zielone odbierane są od kwietnia do listopada, co dwa tygodnie, ale Lekaro odbiera tylko dwa worki. Na skargi mieszkańców wydział ochrony środowiska odpowiada, że to zgodne ze Specyfikacją Istotnych Warunków Zamówienia dołączoną do ogłoszenia o przetargu na odbiór odpadów, w której zapisano wyraźnie: dwie sztuki. Tyle tylko, że zapisy SIWZ – w przeciwieństwie do uchwały rady miejskiej – nie są obowiązującym miejscowym prawem. Jeśli Lekaro nie chce odebrać np. sześciu worków, to czy możemy oddać odpady zielone innej firmie, oczywiście na koszt gminy? Urząd odpowiada, że każdą ilość odpadów komunalnych, segregowanych, zielonych i gabarytów możemy oddać w Gminnym Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, ale... musimy je tam sami dostarczyć. I okazuje się, że dostarczyć to nie wszystko. – Sąsiad pomógł mi zapakować worki ze ściętą trawą (dość ciężkie) do samochodu. Pojechałam do GPSZOK na ul. Chopina, gdzie okazało się, że nie ma nikogo, kto pomógłby mi wyjąć worki z samochodu i wyrzucić z nich zawartość, bo pracownicy muszą zobaczyć, czy nie przemyciłam śmieci innego gatunku razem z zielonymi – mówi Danuta K., mieszkanka Jeziorny. Mieszkaniec jednego z nadwiślańskich sołectw, który zapakował całą przyczepę samochodową dobra wszelakiego, ale zbędnego (stara lodówka, różnego rodzaju AGD, jakiś złom, resztki glazury, itp.) i zawiózł te skarby do GPSZOK w sobotę 20 lipca, w godzinach pracy placówki, odprawiony został z kwitkiem – dziś nie przyjmujemy.
Po miesiącu zbierania uwag od mieszkańców, 10 sierpnia na gminnej stronie internetowej pojawił się nowy udoskonalony harmonogram odbioru odpadów. Zmiana harmonogramu w środku miesiąca bez skutecznego poinformowania mieszkańców to doprawdy strzał w dziesiątkę. Nie każdy sprawdza informacje codziennie. Okazało się, że odpady zmieszane, które miały być odebrane we wtorek 13 sierpnia, były odbierane dzień wcześniej. Na kolejny odbiór trzeba poczekać dwa tygodnie. Termin odbioru segregowanych również został przesunięty, ale na szczęście na datę późniejszą niż podana w pierwszym harmonogramie.
Mieszkańcy, którzy segregowali śmiecie od dawna, nie mają problemu, do jakiego worka co wrzucić. Wiedzą, że plastikowe butelki i puszki po napojach trzeba zgniatać, by zajmowały jak najmniej miejsca
Braki w edukacji ekologicznej widać było podczas zbiórki odpadów wielkogabarytowych i zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Ilość wystawionych przed posesje mebli, starych kuchenek gazowych i elektrycznych, sprzętu RTV i wszelkich dóbr, których czas świetności dawno minął, gromadzonych w piwnicach i komórkach przez lata, zaskoczyła ekipy Lekaro. Na tak obfity połów firma z pewnością nie liczyła – samochody operatora kursowały przez dwa dni. Sprzęty, oczekujące na ulicach na odbiór stanowiły łakomy kąsek dla złomiarzy – nic dziwnego, ceny surowców wtórnych poszły ostatnio w górę. Oby tylko po rozmontowaniu i wyjęciu tego, co można sprzedać, zbędne elementy nie zostały wyrzucone do rowu.
Odpady niebezpieczne trzeba samemu dostarczyć do GPSZOK. Tylko kto o tym wie?
Nie wszyscy mieszkańcy wystawili rupiecie na czas i będą musieli zaczekać do następnej zbiórki 16 października. Nie wszystko też operator odebrał: meble, duże AGD, sprzęt elektryczny i elektroniczny – jak najbardziej, ale z wyjątkiem żarówek energooszczędnych i innych zawierających rtęć. Żarówki odwozimy do GPSZOK. Wystawionych przez mieszkańców opon, resztek farb, lakierów, odpadów remontowo-budowlanych, smarów, rozpuszczalników oraz opakowań po wszelkiej chemii i środkach ochrony roślin Lekaro nie odbierało – to odpady niebezpieczne i je również trzeba samemu dostarczyć do GPSZOK. Tylko kto o tym wie? Akcja edukacyjna przed wprowadzeniem reformy była bardziej niż mizerna: z inicjatywy urzędu odbyły się trzy spotkania z mieszkańcami na terenie gminy – we wszystkich razem wzięło udział ok. 300 osób. Część wspólnot mieszkaniowych organizowała akcję informacyjną własnymi siłami, a ulotkę wydaną przez Urząd Miasta i Gminy niektórzy mieszkańcy dostali razem z workami na odpady segregowane dzień przed wejściem w życie nowych zasad odbioru śmieci. Ci, którzy segregowali śmiecie od dawna, nie mają problemu, do jakiego worka co wrzucić. Wiedzą, że plastikowe butelki i puszki po napojach trzeba zgniatać, by zajmowały jak najmniej miejsca. Ale mieszkańcy segregujący odpady od lat, to tylko ok. 30 proc. lokalnej społeczności. Ci, których do segregowania skłoniła niższa opłata za odbiór odpadów, żółty worek zapełniają w trzy dni. I do nich trzeba skierować akcję edukacyjną. – I może więcej zaufania do mieszkańców. Jeśli dzwonimy i mówimy, że śmieci nie odebrano, to nie zmyślamy. Może warto, by gminni urzędnicy skontrolowali działania operatora? – sugeruje K.W. ze Skolimowa. – Może nawet powinni to zrobić bez naszych skarg?
|
|