Wyburzyli kotłownię
|
autor:
(MA)
|
|
|
Od kilku miesięcy, na zlecenie spółki Metsä Tissue, firma MAG&KAR prowadzi prace rozbiórkowe na terenie zlikwidowanej fabryki papieru w Konstancinie-Jeziornie.
Elementy zrzucane z wysokości trzeciego piętra wzniecały tumany kurzu
Po wyburzeniu starych magazynów, przyszła kolej na budynek kotłowni, przylegający do fabrycznego komina. Sposób prowadzenia prac rozbiórkowych zaniepokoił mieszkańców tzw. Bristolu – budynku przy ul. Mirkowskiej 49. Lokatorzy domu zawiadomili burmistrza gmin i lokalne stowarzyszenia społeczne.
– Praca ciężkich gąsienicowych pojazdów, używanych przy rozbiórce, powoduje, że cały budynek trzęsie się, pękają ściany i sufity, szklanki dzwonią w kredensie. Zrzucane z dużej wysokości elementy konstrukcji kotłowni wzniecają tumany kurzu, okna możemy otwierać dopiero wieczorem, po zejściu pracowników z placu rozbiórki – zaalarmowali burmistrza mieszkańcy domu. Ich szczególne zaniepokojenie wzbudziły pęknięcia na wysokości drzwi do mieszkań wewnątrz klatki schodowej, pęknięcie poziome stropu widoczne na klatce schodowej na pierwszym i drugim piętrze oraz pęknięcia pionowe na zewnątrz budynku na ścianie szczytowej.
– Czekałam kilka minut na autobus na pobliskim przystanku. Zostałam dosłownie zasypana pyłem – mówi lokatorka bloku.
Po przeprowadzonej wizji lokalnej burmistrz Kazimierz Jańczuk zwrócił się do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego o dokonanie pilnej kontroli metody wyburzania kotłowni.
– Mirosław Satalecki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Piasecznie, po skontrolowaniu budynku – jedynie z zewnątrz – stwierdził, że nie widzi nowych pęknięć, że rozbiórka jest prowadzona zgodnie z przepisami i nie zagraża konstrukcji naszego budynku ani naszemu bezpieczeństwu – mówi jeden z mieszkańców. – Inspektor zalecił polewanie gruzu wodą (żeby się nie kurzyło), ale nie sprawdził czy wzniecany pył zawiera cząstki azbestu, użytego do izolacji pieców w kotłowni. Na stronie internetowej firmy rozbiórkowej znalazłem informację, że MAG&KAR posiada decyzję urzędu marszałkowskiego na wytwarzanie, transport i utylizację odpadów, w tym uprawnienia do demontażu i utylizacji azbestu oraz innych materiałów niebezpiecznych. Formalnie wszystko jest w porządku, ale pracownicy firmy bardzo niefrasobliwie poczynali sobie z izolacją pieców – dodaje.
Niepokój budzi również kierunek wywożenia elementów konstrukcji i gruzu – kurs ciężarówki w obie strony trwa od 15 do 20 minut. Wyjeżdżają na ul. Mirkowską i jadą w kierunku Bielawy. Czyżby zasypywali torfowisko? Część terenu torfowiska została trzy tygodnie temu ogrodzona szczelnym płotem.
|