Towarzyszy w potrzebie
|
autor:
(JB)
|
|
|
Mieszka i pracuje w Centrum Animacji Misyjnej przy ul. Leśnej w Chylicach Letnisku. Należy do zakonu pallotynów. Zaraz po święceniach wyjechał na misję na Ukrainę. Był duszpasterzem w Żytomierzu i Biłohirju (dawne Lachowce). Tam 14 lat temu uległ wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego do dziś porusza się na wózku.
Od tamtej pory przez cierpliwe ćwiczenia rehabilitacyjne powoli odzyskuje sprawność ciała. W tej chwili może już prowadzić samochód. Jednocześnie nadal aktywnie zajmuje się duszpasterstwem i działa jako misjonarz – tym razem w swoim najbliższym otoczeniu.
Centrum Animacji Misyjnej powstało jako ośrodek dla księży wracających z misji w krajach trzeciego świata. Od dwóch lat jednak zmieniło swój profil – teraz głównym jego celem jest kształtowanie duchowości ludzi świeckich, w różny sposób związanych z zakonem pallotyńskim. Wiąże się to z rozszerzonym poczuciem misyjności, rozumianej jako powołanie każdego chrześcijanina.
– Misjonarzem można być wszędzie – mówi ksiądz Andrzej. – Nie tylko w dalekim kraju, ale też we własnym miejscu pracy, własnej rodzinie. Ksiądz Andrzej chciałby, aby osoby wyszkolone w centrum mogły pracować jako wolontariusze w pobliskim szpitalu dziecięcym przy ul. Długiej. Przebywa tam około 120 dzieci niepełnosprawnych ruchowo, którym potrzebna jest zarówno fachowa pomoc rehabilitacyjna, jak i opieka nacechowana przyjaźnią i zrozumieniem. Czuje się księdzem dla wszystkich, jednak z woli przełożonych już drugi rok jest kapelanem osób niepełnosprawnych.
– Chyba lepiej je rozumiem – odpowiada na pytanie, czy jego osobista sytuacja pomaga mu w pracy duszpasterskiej. – Jeśli na przykład widzę, że ktoś się leni, wtedy czuję, że śmiało mogę mu postawić wymagania. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, jak dużego współczucia wymaga moja praca. Nazwałbym ją raczej towarzyszeniem. Potrzeba tu dużej cierpliwości. Nie można od razu oczekiwać owoców.
– Ci młodzi ludzie, tak jak inni chcą poznawać świat – mówi o swoich podopiecznych. – A on wysyła do nich, tak jak i do innych, swoje krzykliwe sygnały. Zastanawiam się, czy lepiej jest chronić ich przed agresywnym światem, czy też przeciwnie – rzucać ich na głęboką wodę częstych kontaktów z tym, co na zewnątrz – konkluduje. Ksiądz Andrzej Bafeltowski ma 46 lat.
Luty 2009 nr 2 (2)
Zaprosili nas »
Maj 2009 nr 5 (5)
Świątynie Konstancina część I »
Czerwiec 2009 nr 6 (6)
Świątynie Konstancina część II »
Lipiec – Sierpień 2009 nr 7/8 (7/8)
Świątynie Konstancina część III »
Andrzej Bafeltowski
(znajdź),
|