|
Odejdź dziecię, ja cię uczyć nie każę
|
autor:
(EK)
|
|
|
Niepełnosprawna Magda uczy się jeszcze tylko dzięki poświęceniu jej rodziców. Pomocy odmówił bowiem burmistrz Marek Skowroński. Jego zdaniem, miasto nie ma obowiązku dowozić do szkoły dziewczynki, która edukację podstawową ma już za sobą. Dzieci, które nie chcą się uczyć, to typowy problem rodziców i nauczycieli. W Konstancinie schemat ten został odwrócony: dziewczynce, która marzy o dalszej nauce, władza miasta skutecznie to utrudnia. Magda cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Efektem choroby jest poważne ograniczenie ruchu, skolioza, niewydolność oddychania i krążenia oraz zwiększona podatność na infekcje. Dziewczynka porusza się na wózku inwalidzkim i potrzebuje stałej opieki. Pomimo tego w 2008 r. ukończyła liceum profilowane wzespole szkół w Centrum Rehabilitacji w Konstancinie- Jeziornie przy ul. Długiej. Chociaż nie ma obowiązku kontynuowania nauki, chciała się dalej kształcić, korzystając z oferty Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Centrum Kształcenia i Rehabilitacji przy ul. Gąsiorowskiego. Na drodze realizacji tych planów stanęła jednak poważna trudność. Jej źródłem nie jest ani rodzina, ani ośrodek wychowawczy. Problemu nie stanowią również intelektualne predyspozycje dziewczynki. To dla urzędu miasta zbyt wielkim obciążeniem okazało się zapewnienie Magdzie dojazdu do placówki edukacyjnej. Rodzice w czerwcu 2008 r. wystąpili do miasta z prośbą o zapewnienie dziecku dojazdów do szkoły. Burmistrz Marek Skowroński udzielił odpowiedzi odmownej dopiero 19 sierpnia. Tłumaczy, że ustawa o systemie oświaty nie nakłada na niego obowiązku opłacania dowozu do szkoły osoby, która nie musi już kontynuować nauki. Pismo w tej sprawie dotarło do rodziców Magdy jednak dopiero 3 września, a więc już po rozpoczęciu nowego roku szkolnego. Nie mieli więc oni żadnej szansy, by zorganizować córce inny transport. Poza tym, zdaniem rodziców, burmistrz myli się twierdząc, że gmina nie ma obowiązku zapewnienia transportu niepełnosprawnemu dziecku, które zakończyło obowiązek szkolny. Jeżeli bowiem dziecko ma skierowanie do szkoły ze starostwa powiatowego, to wówczas gmina musi zapewnić dowóz. A Magda skierowanie z powiatu ma. Na razie sprawa stanęła na tym, że ojciec Magdy dowozi ją codziennie do szkoły i spóźnia się godzinę do pracy. Co miesiąc te spóźnienia są sumowane i odliczane z urlopu. To jednak i tak sprawy nie rozwiązuje, bo Magdy na dłuższą metę nie da się dowozić osobowym samochodem. Sam wózek, na którym się porusza waży 120 kg. Po to, żeby go sprawnie przewieźć, potrzebny jest specjalistyczny transport, a takim rodzice dziewczynki nie dysponują. A co będzie, jak tacie Magdy skończy się urlop? Sprawa stanęła na radzie miejskiej. Wiceprzewodniczący rady Jacek Tomaszewski zadeklarował, że skoro burmistrz nie widzi potrzeby pomocy dziewczynce, pokryje koszty jej dowozu. Kilku radnych również złożyło deklaracje wsparcia finansowego, jeżeli burmistrz zapewni specjalistyczny transport. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, burmistrz zdecydował się jednak Magdzie pomóc. Sprawa jej dowozów ma zostać ujęta w nowym planie przetargów, które ogłasza gmina. Jest więc szansa, że w nowym roku Magda zacznie korzystać z transportu gminnego.
Marzec 2009 nr 3 (3)
PÓJDŹ DZIECIĘ, JA CIĘ UCZYĆ KAŻĘ »
Centrum Kształcenia i Rehabilitacji
(znajdź),
niepełnosprawni
(znajdź),
|
|