POLSKIE DAVOS
|
autor:
GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA
|
|
|
Wiceminister skarbu państwa Adam Leszkiewicz dotrzymał słowa i przed podpisaniem umowy prywatyzacyjnej powtórnie przyjechał na spotkanie z przedstawicielami władz naszej gminy i powiatu, organizacji społecznych oraz z mieszkańcami Konstancina. Razem z nim na spotkanie przybyli przedstawiciele potencjalnego inwestora: prezes zarządu Nałęczowskiego Towarzystwa Inwestycyjnego (NTI) Wojciech Gucma, przewodniczący rady nadzorczej NTI prof. Jan Pomorski oraz Krzysztof Stępień, prezes zarządu Banku Polskiej Spółdzielczości Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (BPS TFI).
Wojciech Gucma, prezes NTI
Prof. Jan Pomorski, szef rady nadzorczej NTI
Zapisy parafowanej 8 listopada umowy prywatyzacyjnej, w dniu spotkania nadal pozostawały tajemnicą. Nie wiemy, za ile zostanie sprzedane uzdrowisko i ile wynosi uzgodniona kwota nakładów inwestycyjnych. Dowiedzieliśmy się jednak, jakie to będą inwestycje, z jakich źródeł finansowane i – co najważniejsze – jakie mamy gwarancje kontynuacji działalności uzdrowiskowej.
Przede wszystkim wiemy już, w jaki sposób podmiot z kapitałem zakładowym 100 tys. zł, może kupić trzy uzdrowiska: NTI działa w imieniu i na rzecz Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego Aktywów Niepublicznych Uzdrowiska Polskie z siedzibą w Warszawie, reprezentowanego przez BPS TFI. To właśnie BPS TFI wykłada pieniądze na zakup udziałów spółek uzdrowiskowych w Konstancinie-Jeziornie, Iwoniczu Zdroju i Kamieniu Pomorskim oraz gwarantuje nakłady inwestycyjne. Bank sfinansuje transakcje, a NTI będzie zarządzać uzdrowiskami.
W umowie prywatyzacyjnej zapisane zostały gwarancje kontynuowania podstawowej działalności spółki, czyli działalności uzdrowiskowej, przez co najmniej 10 lat. – Chcemy rozwijać lecznictwo uzdrowiskowe, ponieważ widzimy w tym przyszłość. Zobowiązaliśmy się do tego, mimo iż nie wiadomo, jak długo Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) będzie kontraktował tę usługę – podkreślił Wojciech Gucma. – Nie boimy się takiego zapisu, nie mamy również zamiaru sprzedawać nieruchomości należących do spółki. Wręcz przeciwnie – będziemy musieli dokupić – dodał ubolewając, że dotychczasowe władze uzdrowiska sprzedały kilka nieruchomości i nie ma już szans na ich odzyskanie. Zadeklarowany pakiet inwestycyjny wygląda obiecująco:
• rozbudowa szpitala kardiologicznego przy ul.Gąsiorowskiego: budowa nowego skrzydła na 170 łóżek i przeniesienie tu z Białego Domu oddziału rehabilitacji kardiologicznej,
• rozbudowa szpitala rehabilitacji neurologicznej: wybudowanie oddziału na 60 łóżek i uruchomienie basenu (wybudowanego ponad rok temu i nadal niewykorzystywanego w działalności leczniczej),
• rozbudowa Białego Domu do 170 łóżek i rozwój bazy przyrodoleczniczej,
• budowa Konstancińskiego Centrum Fitness i Hydroterapii w miejscu obecnego sanatorium Przy Źródle.
Wiemy już, w jaki sposób podmiot z kapitałem zakładowym 100 tys. zł może kupić trzy uzdrowiska: NTI działa w imieniu i na rzecz Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego Aktywów Niepublicznych Uzdrowiska Polskie z siedzibą w Warszawie, reprezentowanego przez BPS TFI
– Przepadło dofinansowanie ze środków unijnych, które ten projekt miał uzyskać, ale nie rezygnujemy z tej inwestycji, ponieważ takie miejsce ma szansę stać się wizytówką uzdrowiska i przyciągać kuracjuszy z całej aglomeracji warszawskiej – mówił prof. Pomorski. Realizację tych inwestycji NTI planuje w ciągu trzech lat.
Nowy właściciel chce nie tylko utrzymać dotychczasową działalność leczniczą uzdrowiska, lecz także poszerzyć ofertę o usługi typowo medyczne oraz zabiegi SPA & wellness. W Uzdrowisku Nałęczów jedną trzecią przychodów zapewniają kontrakty z NFZ (11–12 mln zł rocznie), a dwie trzecie przychody z działalności komercyjnej. Podobną strukturę przychodów zakładają inwestorzy w przypadku uzdrowiska Konstancin-Zdrój.
Plany przyszłych właścicieli uzdrowiska spełniają oczekiwania mieszkańców i samorządu. Pozostaje jeszcze tylko jedna sporna kwestia – willa Hugonówka
Wojciech Gucma mówił też o kolejnym dużym przedsięwzięciu planowanym na przyszłość – utworzeniu wspólnie z Państwowym Zakładem Ubezpieczeń centrum rehabilitacji ofiar wypadków komunikacyjnych i współpracy w zakresie tych procedur ze STOCEREM.
Plany przyszłych właścicieli uzdrowiska spełniają oczekiwania mieszkańców i samorządu. Pozostaje jeszcze tylko jedna sporna kwestia – willa Hugonówka. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji dotychczas nie zdecydowało, kto zostanie właścicielem nieruchomości, ale jej wartość uwzględniona została w wycenie spółki uzdrowiskowej. Przewodniczący Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny Andrzej Cieślawski zaapelował do przyszłych inwestorów, by w przypadku przyznania Hugonówki samorządowi nie odwoływali się od decyzji ministerstwa.
– Jeśli, na co bardzo liczymy, nie będą się państwo odwoływać i ubiegać o własność tej willi, ustępując samorządowi, dla nas będzie to wyraźna deklaracja chęci przyszłej współpracy – argumentował Andrzej Cieślawski. Zapewnienie inwestora, że samorząd będzie mógł inwestować w ten budynek, jak w swój (bo w Konstancinie zdecydowanie brak przestrzeni publicznej, która uatrakcyjni ofertę uzdrowiska, a projektowany dom kultury zapewni kuracjuszom ciekawe formy spędzenia wolnego czasu), w żaden sposób nie satysfakcjonuje mieszkańców. Na dofinansowanie remontu z funduszy unijnych raczej nie mamy już szans, a wydatek ok. 10 mln zł z gminnego budżetu na remont budynku należącego do uzdrowiska nie wchodzi w rachubę.
– To z naszych podatków mamy kuracjuszom wybudować kawiarnię i kino? Zafundowaliśmy im już park za ponad 20mln zł. A jeśli nawet dostaniemy dofinansowanie z Unii Europejskiej, to pod warunkiem, że obiekt nie będzie wykorzystywany w celach komercyjnych i nie będzie można sprzedawać biletów na koncert lub film. Za organizację każdej imprezy będzie płacić gmina. Ciekawe! To my mamy zapewnić rozrywkę klientom uzdrowiska – komentowali po wyjściu ze spotkania mieszkańcy.
Ostatnim etapem negocjacji przed podpisaniem umowy prywatyzacyjnej jest uzgodnienie z pracownikami spółki pakietu socjalnego. Strony uzgodniły: czteroletnią gwarancję zatrudnienia, utrzymanie funduszu wynagrodzeń na poziomie 2011 r. oraz funduszu świadczeń socjalnych. Ponadto nabywca w ciągu 27 miesięcy zobowiązuje się przekazać załodze 15 proc. udziałów, a w przyszłości odkupić je od pracowników po takiej cenie, jaką zapłaci skarbowi państwa.
– Ustalenia z załogą w przypadku tej umowy są o wiele bardziej korzystne niż proponowane pracownikom innych prywatyzowanych uzdrowisk. Z innym inwestorem, przy prywatyzacji innego uzdrowiska, rozmawiamy o siedmio-, ośmiomiesięcznej gwarancji zatrudnienia – mówił wiceminister Leszkiewicz.
Prywatyzacja jedynego na Mazowszu uzdrowiska stała się faktem
NTI parafowało też umowy na zakup uzdrowisk w Iwoniczu Zdroju i Kamieniu Pomorskim. Razem z Konstancinem i Nałęczowem (NTI w ubiegłym roku odkupiło udziały od holenderskiej spółki East Springs International, kontrolowanej przez koncern Nestle, który w 2001 r. kupił nałęczowskie uzdrowisko) będzie właścicielem czterech uzdrowisk i niewyklucza możliwości kupna kolejnych, na razie jeszcze nieprywatyzowanych.
– Perełką nowej grupy uzdrowisk będzie Konstancin, bo ze wszystkich ma największy potencjał. To w Konstancinie, nie w Krynicy powinni spotykać się uczestnicy polskiego Davos – mówił Jan Pomorski. Tuż przed oddaniem tego numeru do druku Ministerstwo Skarbu Państwo podało do wiadomości, że 9 grudnia popisana została umowa sprzedaży pakietu 95,25 proc. udziałów spółki Uzdrowisko Konstancin-Zdrój za cenę 4 484,04 zł za jeden udział, tj. za łączną kwotę 75 mln zł, na rzecz Uzdrowisk Polskich Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego Aktywów Niepublicznych, reprezentowanych przez BPS TFI. Prywatyzacja jedynego na Mazowszu uzdrowiska stała się faktem.
Konstancin-Jeziorna
(znajdź),
Unia Europejska
(znajdź),
konstancin zabytki
(znajdź),
Hugonówka
(znajdź),
Konstancin uzdrowisko
(znajdź),
Konstancin budownictwo
(znajdź),
Adam Leszkiewicz
(znajdź),
Wojciech Gucma
(znajdź),
Jan Pomorski
(znajdź),
|