Minął kolejny rok
|
autor:
(GMT)
|
|
|
Rok 2009 to już historia. Co z niego zapamiętamy? A co przyniesie nam 2010 r.? Zapytaliśmy mieszkańców Konstancina, co ich zdaniem było sukcesem minionego roku, a co porażką i czego oczekują w nowym roku. Co lubimy w Konstancinie, a co nas denerwuje? Pytaliśmy spacerowiczów w parku i klientów w sklepach, u fryzjera, na stacji benzynowej i na targu. Oto odpowiedzi, jakich udzielili nam mieszkańcy naszej gminy.
Ukończony w terminie nowy most na Jeziorce to prawdziwy sukces naszej gminy
|
Co było sukcesem naszego miasta w 2009?
– Nowy most na Jeziorce. Ukończenie inwestycji w terminie to rzadkość w naszej gminie. Może remont przebiegał tak sprawnie, bo to była inwestycja głównie powiatu? – Wyasfaltowanie naszej ulicy. Na 200 m asfaltu czekaliśmy ponad 20 lat i uważamy to za sukces. Trochę dziwne, ale prawdziwe. – Zakończenie budowy amfiteatru. – Zarybienie Jeziorki. Jeżeli Piaseczno nie podtruje, w tym roku warto będzie usiąść z wędką nad naszą rzeczką.
Amfiteatr zbudowany, ale dla wielu widzów brakuje w nim miejsca. Muszą przynosić własne krzesła
|
Co było porażką?
– Nierozwiązany problem asfalciarni! Ostatni raport na temat tego zakładu pokazał, dzięki komu oddychamy oparami asfaltu. Kiedy winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności? – Gdzie nasza poszerzona ul.Warszawska? – Brak decyzji w sprawie oczyszczalni ścieków. – Poradnia dla dzieci na ul. Wareckiej. Warunki nie spełniają jakichkolwiek norm. – Skandalicznie prowadzony remont Hugonówki. – Zadłużenie gminy. Co roku słyszymy, że będzie coraz lepiej. Lepiej nie jest, a zadłużenie gminy rośnie. Czy gmina może zbankrutować?
Wschody i zachody słońca – jedyna pewna rzecz w Konstancinie
|
Czego oczekujemy w nowym roku?
– Cudu, czyli rozładowania korków. Droga do pracy rano i powrót do domu to droga przez mękę. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to – zgodnie z obietnicami burmistrza – ul. Warszawską mamy już poszerzoną. – Uchwalenia planów zagospodarowania. Dlaczego plany, po rozpatrzeniu wniosków i protestów, trafiają na wiele miesięcy do szuflady? Mieszkam w centrum Konstancina i nie mogę rozbudować domu, dopóki nie będzie planów. Takich jak ja są setki osób w gminie. – Jestem studentem i nie mogę się doczekać, kiedy w Konstancinie młodzi ludzie będą mogli fajnie spędzić wieczór w klubie, kręgielni, czy w kinie. – Zreorganizowania pracy w urzędzie gminy. Dlaczego urząd nie jest skomputeryzowany? Żyjemy w XXI w., nie w średniowieczu. Moja siostra mieszka w Lesznowoli – ludzie! to inny świat w porównaniu z Konstancinem. –Budowy obiecanego przedszkola na ul.Tulipanów. – Oczekuję zmian i to nie kosmetycznych, ale zasadniczych. Straciliśmy już wiele lat – inne uzdrowiska z funduszy unijnych zrealizowały swoje projekty, a my nie mamy nawet oczyszczalni ścieków.
– Boję się nadchodzącego roku. To rok wyborczy, rok cudów i obietnic. Przed poprzednimi wyborami burmistrz chciał być dobry dla mieszkańców i nie podnosił opłat za ogrzewanie. Tylko parę miesięcy po wyborach do drzwi zapukał windykator z rachunkiem za ponad pół roku wstecz. Teraz jestem już emerytką i takiej dobroci burmistrza mój budżet nie udźwignie.
|
|
Korki w mieście i na drogach wylotowych są problemem wymagającym pilnego rozwiązania |
Porozsypywane śmiecie – wizytówka Konstancina, miejscowości uzdrowiskowej |
Konstancińskie lasy słyną z dzikich wysypisk śmieci
|
Co lubimy w Konstancinie?
– Wschody i zachody słońca – są absolutnie niezależne i pewne. – Nie znam miasta, przyjeżdżam na targ z okolic Góry Kalwarii, ale lubię mieszkańców Konstancina. Lubię pogadać ze swoimi stałymi klientami, wiem kto woli kalafiory, a kto pekińską kapustę, kiedy robią zakupy na imieniny i kiedy wnuczek idzie do komunii. Tak trochę jak w rodzinie. – Lubię karmić kaczki i łabędzie nad Jeziorką. – Cukiernię Buchmana. Była, jest i – mam nadzieję – będzie. – Spacery nad Wisłą. W okolicach Ciszycy są piękne piaszczyste łachy na Wiśle.
Co nas denerwuje?
Cukiernia Buchmana przy ul. Piłsudskiego należy do najbardziej charakterystycznych miejsc w mieście
|
– Brud i bałagan. Sprzątanie reprezentacyjnej ulicy nie wystarczy. – Brak szczegółowych, wieloletnich planów. Obietnice to nie to samo, co konkretny plan. – Żółwie tempo realizacji wszystkich inwestycji. Ile lat można starać się o pozwolenie na budowę ratusza? To chyba kpina, że urząd nie potrafi zgromadzić poprawnych załączników. – Bezkarność. Wciąż słyszymy o nadużyciach i nieprawidłowościach, ale jakoś nie słyszymy, by ktoś za to odpowiadał. – Denerwuje i zdumiewa mnie arogancja władzy. Burmistrz rozpisuje konkurs na jakieś stanowisko, komisja konkursowa wybiera kandydata, a burmistrz unieważnia konkurs i mianuje kogoś zupełnie innego. To kpina z demokracji.
Nie są to optymistyczne przemyślenia. Dużo łatwiej ankietowani wymieniali porażki niż sukcesy. Mam nadzieję, że za rok opinie będą mniej krytyczne, że 2010 r. przyniesie rozwiązanie przynajmniej części problemów. To w dużej mierze zależeć będzie od nas samych – jeżeli władze miasta nie widzą tych problemów, to musimy o nich mówić głośno, wyraźnie i często.
|