Jak chronimy środowisko
|
autor:
GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA
|
|
|
Podczas czerwcowej sesji rady miejskiej radni przyjęli „Program Ochrony Środowiska dla Gminy Konstancin-Jeziorna na lata 2013 –20”, w skrócie POŚ, nazywany również Programem Ograniczonej Świadomości, bo co najmniej połowy możliwych zagrożeń dla środowiska ani autorzy dokumentu, ani zamawiający (Urząd Miasta i Gminy) nie uwzględnili w nim.
Radni program przyjęli, bo musieli, bo uchwalenie programu jest wymogiem ustawowym, by gmina mogła uzyskać pożyczkę (częściowo umarzalną) na budowę sieci wodno-kanalizacyjnej. Ale o tym, że zwłaszcza w gminie uzdrowiskowej, uchwalenie POŚ nie powinno być czczą formalnością, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Na zlecenie UMiG program opracowany został przez Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie pod koniec 2012 r. Po dziewięciu miesiącach leżakowania w urzędniczych szufladach, dopiero w połowie września 2013 r. trafił pod obrady rady miejskiej. Radni skrytykowali dokument bezlitośnie.
– Pierwsza połowa tekstu „programu” składała się z ogólników i komunałów, a w swojej drugiej połowie uchwała jest prymitywnym wyciągiem z Wieloletniej Prognozy Finansowej, przy czym sumy już wydane w pierwszej połowie roku 2013 (np. na pielęgnację zieleni) podano groteskowo dokładnie (np. za kwiatki koło pewnego przystanku) – stwierdza radny Tomasz Zymer. – W moich uwagach do tekstu uchwały pisałem: „Ograniczenie się w przedstawionym Radzie dokumencie do wymienienia tylko ogólnopolskich norm emisji (str. 37–38) i hałasu (str. 39–40) jest nieporozumieniem, zaś nieprzekroczenie normy długookresowej emisji benzopirenu w jedynym punkcie pomiarowym przy ul. Źródlanej (Park Zdrojowy) w żaden sposób nie dowodzi, że walory klimatyczne, od których zależy funkcjonowanie gminy uzdrowiskowej, są należycie chronione. Ponadto istotne jest konkretne lokalne oddziaływanie jednoznacznie zdefiniowanych źródeł zanieczyszczeń, odorów, hałasu itp. na osiedla mieszkaniowe, szkoły, przedszkola, zakłady pracy, obiekty sportowe. Intensywny ruch tranzytowy przez osiedle Grapa oraz stałe utrzymywanie się uciążliwych odorów produkcyjnych w rejonie Mirkowa i Cieciszewa-Parceli stanowią poważny problem rzutujący na jakość życia oraz funkcjonowanie placówek oświatowych i obiektów sportowych w tych rejonach. (…) Jedynym wymiernym sposobem rozpoznania rzeczywistej skali i skutków tych problemów dla mieszkańców danego terenu jest szczegółowy wywiad środowiskowy oraz (w przypadku dróg wojewódzkich i powiatowych) bieżące kompleksowe pomiary hałasu i zanieczyszczeń w i przy budynkach mieszkalnych, zaś w przypadku zanieczyszczeń pochodzących z fermy przemysłowej – badania próbek gleby i wody na terenach chronionych i zamieszkanych. Oparcie się w przedstawionym dokumencie zaledwie na jednym pomiarze hałasu przeprowadzonym już ponad sześć lat temu w jednym tylko punkcie przy ul. Pułaskiego (str. 39), zaś w przypadku zanieczyszczeń powietrza – wyłącznie na uśrednionych wynikach dla całej „strefy mazowieckiej” (str. 37), świadczy moim zdaniem w przypadku gminy uzdrowiskowej o skrajnym lekceważeniu problemów środowiska przez władzę lokalną, która przyjęła w roku 2012 tak przygotowany przez firmę zewnętrzną „program” – uzasadnia radny.
Na 19 stronach urząd uzasadnił, że żadnego z kluczowych zagrożeń ani sposobów ich zwalczania nie da się wpisać do gminnego Programu Ochrony Środowiska, ponieważ albo gmina o nich nie wie, albo nie ma pieniędzy, albo musiałaby negocjować, albo mieszkańcy powinni się sprawą zająć we własnym zakresie. Prawdziwy Program Uzasadnienia Bezczynności Gminy na lata 2013–20.
W tej sytuacji burmistrz Kazimierz Jańczuk wycofał z porządku obrad wrześniowej sesji projekt uchwały i zwrócił się do radnych o przekazanie uwag i wniosków rady do dokumentu w formie pisemnej do 30 września 2013 r.
Wnioski złożyło (wspólnie) tylko dwoje radnych: Tomasz Zymer oraz Grażyna Żmigrodzka-Konitzer. Wnioski Tomasza Zymera dotyczyły:
• włączenia do programu opisu najważniejszych zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych dla środowiska naturalnego w gminie, w szczególności: związanych z tranzytem na drogach wojewódzkich, z powstawaniem nowej zony przemysłowo-logistycznej na granicy gminy w Łubnej-Baniosze oraz oddziaływaniem tamtejszego zamkniętego (?) wysypiska śmieci, z napływem zanieczyszczonego powietrza znad Piaseczna i Warszawy, z funkcjonowaniem zakładów przemysłowych w Mirkowie oraz przemysłowej fermy bydła w Goździach, z wielkimi wysypiskami odpadów, w tym niebezpiecznych, m.in. na terenie dawnej papierni w Mirkowie oraz na działkach prywatnych na granicy Bielawy i Powsina, z poważnymi zakłóceniami stosunkówwodnych, szczególnie w rejonach objętych ochroną (Warszawski Obszar Chronionego Krajobrazu, rezerwaty przyrody, Chojnowski Park Krajobrazowi i jego otulina), z niedoborami wody pitnej (lokalnymi i ogólnogminnymi), z zanieczyszczeniem rzeki Jeziorki i jej dopływów, z zanieczyszczeniem gleby i wód środkami ochrony roślin i nawozami sztucznymi, z paleniem śmieci w prywatnych paleniskach oraz ogrzewaniem domów materiałami powodującymi utrzymywanie się na dużych obszarach gminy trującego smogu oraz innych wskazanych przez specjalistów.
• określenia konkretnych sposobów ich zwalczania i usuwania – listę konkretnych działań wraz z podaniem ich kalendarza.
Grażyna Żmigrodzka-Konitzer wnioskowała o wprowadzenie do programu danych dotyczących:
• badań jakości wody w stacji Borowina,
• badań oddziaływania pól elektryczno-magnetycznych,
• kompleksowej realizacji zapisu o tworzeniu nowych zadrzewień przydrożnych i nadwodnych („jeden dąb i kwiaty wokół przystanków w ramach funduszu sołeckiego to zdecydowanie za mało”),
• programu budowy ścieżek rowerowych,
• programu poprawy jakości wód gruntowych,
• szczegółowych zasad ograniczania (poprzez zapisy w planach miejscowych) zabudowy w rejonie planowanych stacji telefonii komórkowej (str. 68) oraz sposobów zachowywania i odbudowy równowagi w środowisku w ramach polityki przestrzennej gminy (listę konkretnych wytycznych środowiskowych do miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego).
Minęło kolejnych dziewięć miesięcy, Tomasz Zymer nie doczekał się odpowiedzi, częściowo dostała je Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej. Niektóre wręcz kuriozalne:
• zanieczyszczenia powietrza – w powiatowym programie ochrony powietrza z roku 2008 (!) nie wytyczono żadnych zadań dla gminy Konstancin-Jeziorna. Nie wytyczono, to i nie ma sprawy,
• wytwórnia mas bitumicznych w Mirkowie – działa zgodnie z pozwoleniami starosty. Temat wytwórni w gminnym Programie Ochrony Środowiska w ogóle nie zaistniał,
• wysypisko poprzemysłowe za stawami dawnej oczyszczalni w Mirkowie: to nie są odpady poprodukcyjne, tylko, „zgodnie z klasyfikacją zawartą w ustawie o odpadach obojętne i inne niż obojętne”,
• zakłócenia stosunków wodnych – gmina nie posiada wiedzy na ten temat,
• zanieczyszczenie gleby i wód środkami ochrony roślin i nawozami – „na terenie gminy nie stwierdzono”,
• palenie w prywatnych paleniskach śmieci i rozmaitych materiałów, co powoduje smog – mieszkańcy powinni wymienić piece na nowe, węgiel na gaz, a dopłaty do solarów też mogą sobie indywidualnie pozyskać. Co do palenia śmieci, to strażnicy miejscy nie mogą wchodzić na posesje, więc temat upada.
Na 19 stronach urząd uzasadnił, że żadnego z kluczowych zagrożeń ani sposobów ich zwalczania nie da się wpisać do gminnego Programu Ochrony Środowiska, ponieważ albo gmina o nich nie wie, albo nie ma pieniędzy, albo musiałaby negocjować (przeniesienie wytwórni mas bitumicznych), albo mieszkańcy powinni się sprawą zająć we własnym zakresie. Prawdziwy Program Uzasadnienia Bezczynności Gminy na lata 2013–20. Tak dopracowany przez urząd program burmistrz przedstawił radnym w formie projektu uchwały na sesję 21 maja 2014 r. Radni otrzymali projekt tydzień przed sesją (110 stron!). Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej odmówiła jego opiniowania, bo nikt nie zdążył się z nim zapoznać w tak krótkim czasie. Opiniowanie projektu przez komisję nastąpiło dopiero w czasie 15-minutowej przerwy w obradach sesji. Wystarczyło 15 minut, bo musieli. Gdyby to nie było tragiczne, byłoby nawet komiczne. Tomasz Zymer pytał, czy głosowania nad uchwałą przekazaną w takim trybie i formie nie będzie mógł podważyć wojewoda. Burmistrz uchwałę po raz kolejny wycofał spod obrad, uprzedzając, że podczas kolejnej sesji 11 czerwca uchwała musi zostać podjęta, bo inaczej gmina nie uzyska pożyczki na budowę sieci wodno-kanalizacyjnej. I w pełni dobrowolnie radni musieli.
|