Radny bezradny
|
autor:
T. P.
|
|
|
Rzadko bywam na sesjach rady miejskiej, ale na ostatniej byłem – poruszano ważne tematy okolicy, w której mieszkam (punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych). Z konieczności wysłuchałem więc wystąpień radnych i zwyczajnie osłupiałem: np. pod koniec czteroletniej kadencji radna zgłasza na sesji, że na osiedlu nie świeci latarnia. Kto ma naprawić lampę, to jest pytanie do burmistrza na sesji? Litości! Radna nie orientuje się czym zajmują się poszczególne wydziały Urzędu Miasta i Gminy, no ale proszę, jaka aktywna, jak dba o interesy swoich sąsiadów. I jak marnuje czas i pieniądze (bo czas to pieniądz) swoich wyborców. Czy decyzja o wkręceniu nowej żarówki musi być podejmowana na najwyższym szczeblu? Może podczas spotkań przedwyborczych z kandydatami na radnych przepytajmy ich ze znajomości kompetencji poszczególnych wydziałów urzędu i tematycznych komisji rady miejskiej, a – przydałoby się – i ze znajomości ustawy samorządowej.
|