Numer 311
|
autor:
KONSTANTY J.
|
|
|
Co robimy, gdy sygnalizacja świetlna zepsuje się, latarnie miejskie świecą w ciągu dnia lub na niezamieszkałej działce ktoś ścina kilkudziesięcioletni dąb?
Dzwonimy do urzędu miasta, elektrowni lub straży miejskiej, a niektórzy nawet na policję. Najpierw nie możemy się dodzwonić, potem jesteśmy odsyłani przez urzędników z wydziału do wydziału lub do straży miejskiej. W końcu zniechęceni kolejnymi „to nie do nas, może niech pan zadzwoni tu i tam” dajemy sobie spokój. Sprawy nie załatwiliśmy, straciliśmy czas i blokowaliśmy linię telefoniczną w urzędzie, na policji i straży miejskiej. Marzy mi się, by wzorem innych krajów udostępnić mieszkańcom numer telefonu przeznaczony jako kontaktowy w sytuacjach innych niż nagłe zdarzenia. W wielu miastach Stanów Zjednoczonych oraz Kanady pod numerem telefonu 311 zgłosimy wszystkie wymienione przeze mnie problemy. Taki miejski koordynator przyjmie nasze zgłoszenie, wiedząc, kto za co odpowiada, zawiadomi odpowiednie służby i po kłopocie. Ostatnio ponad godzinę zajęło mi dodzwonienie się do rejonu energetycznego w Jeziornie. Chciałem zgłosić, że na ul.Wilanowskiej, na odcinku od ul. Poprzecznej do ronda Jana Pawła II, w samo południe świecą latarnie. Tydzień wcześniej świeciły na ul. Piłsudskiego i na ul.Warszawskiej na odcinku od ul. Saneczkowej do sklepu Biedronki. Dowiedziałem się, że to próby techniczne. Nikt tylko nie potrafił mi odpowiedzieć, czy za te próby zapłacą mieszkańcy, czy elektrownia. Do urzędu już nie dzwoniłem, bo nawet nie wiedziałem, do kogo. Miejski koordynator na pewno by wiedział.
Konstancin bezpieczeństwo
(znajdź),
|