PLAN NA ZAMÓWIENIE
|
autor:
T. U. BYLEC
|
|
|
O trybie uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego wiemy już prawie wszystko.Ale i w te procedury wkradła się nowa jakość.
Komisja rozwoju zdecydowała, że dla obszaru Bielawy sporządzone zostaną cztery MPZP. To nie ważne, że w 1998 r. uchwalony został MPZP dla terenów wsi Bielawa, a w 2007 r. dla części północnej i wschodniej sołectwa Bielawa. Teraz trzeba poszatkować Bielawę na jeszcze drobniejsze kawałki.
– Trudno uzgodnić zmiany w planach, mając na uwadze interesy mieszkańców całego sołectwa. Więc załatwmy chociaż nasze interesiki. Bo chyba tylko taki cel ma dzielenie Bielawy na lepszą, gorszą i całkiem beznadziejną.Taki plan skrojony na miarę ma swoje zalety – mówią rozgoryczeni rolnicy.
– Po co rozwiązywać problemymieszkańców, kiedy można uwzględnić tylkowymagania developerów.Kto się upomni o nas? – pyta jeden z nich.
W ten sposób ostatni MPZP dla kolejnej części Bielawy uchwalony zostanie, jak dobrze pójdzie, za 10 lat.Wiadomo, developer nie może czekać, mieszkańcy – muszą.Autorowi tego pomysłu podpowiemy jeszcze dalej idące rozwiązania: można uchwalać plany dla konkretnej ulicy. Oczywiście z zachowaniem wszelkich procedur. W ten sposób zapewnimy zajęcie projektantom, radzie miejskiej i wielu urzędnikom magistratu na kolejne dziesięciolecia.A że bez planów gmina nie może się rozwijać?A komu zależy na rozwoju? W tych gminach, które chciały się rozwijać, plany dla całego obszaru uchwalono w ciągu kilku lat. To tam przychodzą inwestorzy, tam przybywa miejsc pracy. U nas samorząd broni się przed inwestorami, jak tylko może. Bo może źle wybierzemy inwestora? Lepiej nic nie robić – kto nic nie robi, ten się nie myli. Pozostaje niezbadaną tajemnicą, dlaczego Lesznowola nie boi się inwestorów. Może dlatego, że uchwaliła plany zagospodarowania odpowiednio wcześniej? Że władze Lesznowoli miały pomysł nie tylko na przetrwanie?
|