Wizyta w urzędzie
|
autor:
J. D.
|
|
|
Na początku września moja mama, kobieta, która parę lat temu przekroczyła osiemdziesiątkę – wybrała się do Urzędu Miasta i Gminy po dokumenty niezbędne do realizacji swoich planów. Cała sprawa nie polegała tylko na wypisaniu jakiegoś zaświadczenia, ale wymagała zagłębienia się w temat, wykonania telefonów, odnalezienia dokumentów z dawnych lat, czyli poświęcenia czasu. Po tej wizycie mama wyszła wręcz zszokowana. Gdy kilka dni później opowiadała mi o tym, to jeszcze oczy jej się śmiały. Panie urzędniczki uśmiechnięte, sympatyczne dla petentki, natychmiast tematem zainteresowane i wykazujące fachowość w tym co robią. Miło słuchać! Często mamy żal – niestety zbyt często uzasadniony – do pracowników urzędów, szpitali i innych placówek, gdzie ktoś potrzebujący pomocy staje się natrętem. Dlatego o takich zdarzeniach trzeba pisać i głośno mówić. Stare polskie powiedzenie twierdzi, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni. Nie będę kwestionował staropolskiej mądrości, ale gdy takich jaskółek będzie więcej, to wierzmy w to, że ta urzędowa wiosna nadejdzie i choć w tym temacie życie dla szukających pomocy w takich miejscach stanie się mniej uciążliwe.
|