Co zamiast dopalaczy
|
autor:
AGNIESZKA PIETKUN- -JANICKA, KAMIL RUDNIK
|
|
|
Tak jak cały kraj, Konstancin również wypowiedział wojnę dopalaczom. Lepiej późno niż wcale.
Brak miejsc, w których młodzież mogłaby kulturalnie spędzać czas, to prosta droga do ulicznych awantur, chuligańskich wybryków, narkomanii i pijańswa
Na osiedlu Grapa, w odległości 200 m od budki sprzedającej dopalacze, mieszka kilku radnych, dwóch zastępców burmistrza i znajduje się siedziba straży miejskiej. Na tym samym osiedlu, zanim zaczęto sprzedawać dopalacze, na skwerze przed dawnym sklepem Zorza od kilku lat wieczorami kwitnie handel wszelkimi znanymi substancjami odurzającymi.
– Na naszym osiedlu mieszkają radni, którzy z okien swych mieszkań widzą skwerek. Jakoś do tej pory nie widzieli problemu. Szkoda, że wybory do samorządu nie są co roku – mówi Barbara K.
Na osiedlu Mirków też o każdej porze dnia i nocy można kupić różnego rodzaju używki. Gdzie jest straż miejska, gdzie jest policja? Na widok radiowozu młodzi ludzie na chwilę rozejdą się, a za 15 minut wracają. Następnym razem radiowóz przejedzie za tydzień.
Wypowiedzenie wojny dopalaczom nie ma z pewnością związku ze zbliżającymi się wyborami, a nawet gdyby, to i tak należy się cieszyć.
Zamykanie sklepów sprzedających substancje niebezpieczne dla zdrowia to leczenie objawów choroby. Wiadomo jednak, że lepiej leczyć przyczyny.
W naszej gminie jest sześć szkół podstawowych, pięć gimnazjów, liceum i szkoła prywatna. Jak to się stało, że do końca września dyrektorzy szkół i pedagodzy nic nie wiedzieli o zagrożeniu? Ile godzin wychowawczych przeznaczonych zostało w naszych szkołach na rozmowy z młodzieżą o rzekomo nieszkodliwych dopalaczach? –O narkotykach coś tam mówił nasz wychowawca, ale o dopalaczach nigdy – mówi Sebastian, uczeń II klasy gimnazjum.
Coraz głośniej mówi się o powszechnej demoralizacji młodzieży. Kto jest temu winien?Najłatwiej powiedzieć, że to wina szkoły, rodziców, że to oni powinni wychowywać swoje dzieci i dbać o ich kręgosłup moralny. Owszem, powinni, ale chyba nie tylko oni. Sądzimy, że jakiś sensowny sposób spędzania wolnego czasu powinien zaproponować im samorząd miasta. Nawet nie proponować, bo młodzi ludzie doskonale wiedzą, jak chcieliby spędzać wolny czas, tylko umożliwić im realizację ich projektów. Dlaczego na dużych osiedlach, na Grapie i w Mirkowie nie ma siłowni dla młodzieży? Jest wiele gminnych, zaniedbanych budynków– czy nie można jednego z nich zaadaptować na kawiarenkę dla młodzieży?
W Konstancinie nie ma kina, kręgielni, ścianki wspinaczkowej, dyskoteki. Nie ma nic. W innych miastach też nie ma wszystkiego, ale w każdym coś jest.
Kilka miesięcy temu 18-letni Tomasz Nowicki wystąpił do burmistrza i rady miejskiej z pomysłem budowy skateparku.Włodarze posłuchali, obiecali, mówią „tak”, ale nie podjęli żadnych konkretnych działań. Czy jest szansa, by zapał młodego człowieka, występującego w imieniu wielu młodych ludzi, nie poszedł na marne?
Zamknięcie budki z dopalaczami nie wystarczy. Czy naprawdę tak trudno znaleźć miejsce, gdzie młodzież mogłaby kulturalnie spędzać wolny czas? Czy władze miasta nie widzą, jak wiele dzieci i młodzieży mieszka w Konstancinie i jak niewiele trzeba, by im pomóc? Nikt nie zastanawia się, że oni aż proszą, aby ktoś się nimi zainteresował. Lepiej zostawić młodych ludzi samym sobie, wtedy jest szansa, że zaczną chuliganić, niszczyć wiaty przystankowe i ławki w parku, a z czasem skończą w poprawczaku. Albo zaczną pić i ćpać, potem trafią na odwyk, i z czystym sumieniem będzie można powiedzieć, że młodzież jest zła i nie warto się nią interesować.
|