Mój udział
|
autor:
ABC
|
|
|
Artykuł o podatkach (w grudniowym numerze „Naszego Miasta – FMK”) pokazuje problem tylko z jednej strony. Z drugiej – sprawa wygląda tak: mój udział w dochodach gminy wynosi 0 zł. Przyznaję się bez bicia. Płacę podatki w Warszawie, bo tam zarabiam pieniądze, od których są naliczane. Bo pracy w Konstancinie nie ma ani dla mnie, ani dla mojej żony. Nie ma też liceum, do którego chodzą moje dzieci (I i III klasa) i muszą dojeżdżać w tłoku do Warszawy. Czasami muszą jeździć dwa razy dziennie, jeśli wieczorem mają jakieś dodatkowe zajęcia: kółka zainteresowań, wyjście z klasą do teatru itp. Na dojazdy nasza czteroosobowa rodzina wydaje ponad tysiąc złotych miesięcznie – pracujemy i wracamy o różnych porach. Władze miasta wydają dziesiątki milionów na atrakcje dla mitycznych turystów i kuracjuszy – amfiteatr, Park Zdrojowy, Hugonówka, a nie wydały – mimo obietnic w ostatniej kampanii wyborczej – ani złotówki na utworzenie nowych miejsc pracy. Teraz jeszcze zafundują nam szalet w parku za 400 tys. zł (projekt plus wykonanie) chyba ze złotymi klamkami. W ramach stwarzania dobrego klimatu dla rozwoju przedsiębiorczości, a co za tym idzie – nowych miejsc pracy, samorząd represjonuje tych, którzy reklamują swoje firmy – dlatego moja firma ma siedzibę w Warszawie i tu płacę podatki. Zapowiadanej zmiany uchwały o reklamach jakoś nie widać, za to widać już efekty tak przemyślanych działań: na odcinku niespełna kilometra, od budynku urzędu gminy do stacji Orlenu, w ciągu ostatniego miesiąca zlikwidowały się cztery sklepy i punkty: filia Getin Banku, sklep z alkoholami (mała strata, tych mamy aż za dużo), sklep spożywczy i zakład optyczny. Do kompletu: przed nowymi inwestorami samorząd broni się, jak diabeł przed święconą wodą. Tak trzymać, kochana władzo, a podatników będzie szybko ubywać.
|