TEORIA KONTRA PRAKTYKA
|
autor:
MAGDA ANDRZEJEWICZ
|
|
|
Władze gminy nie mają ani pomysłu, ani pieniędzy. Mają za to moc decyzyjną. I tym, którzy mają pomysł i pieniądze, twardo mówią „nie”.
To, że w jedynej na Mazowszu gminie uzdrowiskowej nie ma miejsca na uciążliwe zakłady przemysłowe, nikogo nie dziwi. Ale że również nie ma miejsca na inwestycje proekologiczne czy wzbogacające naszą ofertę turystyczną, w to już trudno uwierzyć. A jednak, budową elektrowni wodnej na Jeziorce, przystani dla łódek, strzeżonego kąpieliska i zalewu, Komisja Uzdrowiskowa, Zdrowia i Opieki Społecznej Rady Miejskiej nie jest zainteresowana – jej przewodniczący Marek Skowroński nie uznał za zasadne przedstawić wniosku inwestorów członkom komisji.
– Komisja, która powinna sama zachęcać inwestorów, a na tych, którzy zgłaszają się z pomysłami chuchać i dmuchać, nie rozpatrywała wniosku? Nieprawdopodobne – zżyma się R. S., od niedawna mieszkający w Konstancinie. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. By móc przystąpić do działania, prezes spółki Marina Konstancin (gotowej zainwestować w budowę elektrowni wodnej, zalewu, portu i innych wodnych atrakcji) Jacek Rowiński wystąpił do władz gminy z wnioskiem o przesunięcie jazu na Jeziorce do strefy B ochrony uzdrowiskowej. Mimo że pismo spółki zaadresowane było do burmistrza i do rady miejskiej, burmistrz nie przekazał radzie wniosku. To tak w ramach troski o rozwój funkcji rekreacyjno-turystycznych?
W teorii:
„Skoro w takiej gminie nie może rozwijać się przemysł i usługi uciążliwe dla środowiska, to trzeba postawić na to, co pozwoli korzystać z naszego potencjału, czyli np. usług uzdrowiskowych, medycznych czy turystycznych. Inne miejscowości uzdrowiskowe robią to od dawna, np. Krynica, Ciechocinek czy Busko. Tych, którzy tu przyjeżdżają z racji uzdrowiskowych i przyrodniczych walorów Konstancina – kuracjuszy, turystów, mieszkańców Warszawy, musimy przyciągać dobrą ofertą. Dlatego uwzględniając charakter naszej gminy należy poszukiwać także inwestorów prywatnych. Nie możemy się ich bać. Musimy stworzyć im przejrzyste warunki do inwestowania w przedsięwzięcia o charakterze prouzdrowiskowym i w ten sposób zapewnić mieszkańcom, szczególnie młodzieży nowe, atrakcyjne miejsca pracy” – pisał w 2010 r. w swym programie wyborczym kandydat na burmistrza Kazimierz Jańczuk.
W praktyce:
Podczas uchwalania w czerwcu 2011 r. miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego strefy A ochrony uzdrowiskowej – etap I, władze gminy zadbały, by prywatyzowana wtedy spółka Uzdrowisko Konstancin-Zdrój nie miała konkurencji na rynku usług uzdrowiskowych. Podczas specjalnie zwołanej sesji, radni z automatu odrzucali uwagi złożone po pierwszym i drugim wyłożeniu planu. Przed przystąpieniem do rozpatrzenia uwag przewodniczący rady miejskiej Andrzej Cieślawski pouczał radnych: „Przypominam, że jeżeli jakakolwiek uwaga, która nie została uwzględniona przez burmistrza, zostanie przez nas uwzględniona, w tym momencie ta cała uchwała, projekt uchwały, nie ma już racji bytu, gdyż po prostu integralna część tego projektu nie została zaakceptowana przez sesję”. W ten sposób radni odrzucili ponad 120 uwag zgłoszonych do planu przez osoby prywatne, organizacje społeczne i podmioty gospodarcze.
Wiele emocji wzbudziła dyskusja nad uwagami spółki Międzyrzecze, która na blisko 12-hektarowej działce planowała zbudowanie „obiektu o charakterze pensjonatowo-hotelowym, a także realizację obiektów i urządzeń wspomagających uzdrowisko z dopuszczeniem usług związanych z funkcjonowaniem uzdrowiska, w tym przeznaczonych dla obsługi kuracjuszy i mieszkańców stałych, z uwzględnieniem obsługi parkingowej”. Wstępny projekt architektoniczny takiego kompleksu spółka przedstawiła radnym podczas prac nad planem. Ale plan uchwalali radni następnej kadencji i tych projektów im nie pokazano. Notowana na giełdzie spółka Międzyrzecze planowała przeznaczyć na inwestycje w Konstancinie wiele milionów złotych. Rada zadecydowała, że żadne nowe obiekty uzdrowiskowe nie są w Konstancinie potrzebne.
– W tej kadencji planów naszej spółki nie uda się zrealizować – mówi Jacek Rowiński, prezes Mariny Konstancin. Ale żeby plany przedstawione władzom miasta nie zniknęły w szufladzie i radni następnej kadencji wiedzieli co moglibyśmy zbudować, wizualizację projektu przedstawiamy wszystkim mieszkańcom.
|