ZDĄŻYĆ PRZED WIELKĄ WODĄ
|
autor:
GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA
|
|
|
W maju ubiegłego roku nasza gmina okazała się kompletnie nieprzygotowana na nadejście wielkiej wody. Przygotowania do obrony nadwiślańskich wsi przed powodzią prowadzone były w ostatniej chwili, choć wiadomo było, że wcześniej czy później fala kulminacyjna na Wiśle dotrze do Konstancina.
W wałach oglądanych od strony Wisły widać poważne wyrwy świadczące o tym, jak dawno nie były konserwowane
Właścicielem wszystkich urządzeń wodnych i melioracyjnych na terenie gminy jest Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. – Przeglądów technicznych urządzeń wodnych i melioracyjnych dokonuje się dwa razy w roku przy udziale przedstawicieli poszczególnych gmin – mówi Paweł Karlik, zastępca szefa Gminnego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. – Szczególną uwagę zwraca się na stan wałów przeciwpowodziowych.
W zeszłym roku blisko metrowej wysokości trawa na wałach przeciwpowodziowych uniemożliwiała sprawdzenie ich szczelności.Wały koszone są dwa razy w roku: do końca czerwca i jesienią. Do końca czerwca wały kosi Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, a jesienią – gmina. Czy nie lepiej byłoby odwrotnie? Podczas wiosennego koszenia służby gminne łatwiej mogłyby stwierdzić, w jakim stanie są wały i naprawić lub zabiegać o ich naprawienie. Winą za dziurawe wały obarczono bobry.Gdyby jednak okolice wałów oczyszczone zostały z dzikich zarośli i drzew, które nie powinny tam rosnąć, bobry nie osiedliłyby się tu.
Doraźne naprawy to jedno, a naszym wałom potrzebny jest generalny remont. – Prace nad projektem przebudowy wałów wiślanych prowadzone są w WZMiUW od sześciu lat. Przebudowa odcinka od Góry Kalwarii do ujścia Jeziorki nie jest ujęta w projekcie – informował mieszkańców Gassówna spotkaniu 27 lutego, poświęconym wyborowi nowego sołtysa,Michał Rewucki, kierownik Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta i Gminy Konstancin-Jeziorna.
Problem właściwego zabezpieczenia terenu gminy przed zalaniem wymaga koordynacji działań samorządu naszej gminy i gmin sąsiednich, powiatu, spółek wodnych, Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych (wykaszanie i konserwacja wałów),Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich (przepusty przy drodze 721) i Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie (czyszczenie koryta Jeziorki). – Czy to my sami mamy występować do poszczególnych urzędów? – retorycznie pytają mieszkańcy wsi i oczekują zdecydowanych działań ze strony ratusza.
Choć realna możliwość przerwania wałów w trakcie ubiegłorocznej powodzi nie była wielka, problemem było ich przesiąkanie i groźba wystąpienia tzw. cofki na Jeziorce przy jej ujściu do Wisły. Wały rozmiękały i przepuszczały wodę w Dębówce, Piaskach,Gassach,Obórkach i w Opaczy. Wały prawego brzegu Jeziorki w miejscach, w których wystąpiły przesączenia wody (od mostu w Mirkowie w stronę Opaczy) obłożono z zewnętrznej strony kilkoma tysiącami worków z piaskiem, a nurkowie z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego umocnili również wewnętrzną stronę wału. Do umacniania wałów stanęli strażacy i mieszkańcy nadwiślańskich sołectw naszej gminy. I tylko ich ogromna praca uchroniła Konstancin przed katastrofą.
W przypadku podobnej fali w tym roku, sytuacja będzie o wiele poważniejsza. Nadwyrężone wały następnej powodzi nie zatrzymają.W niektórych miejscach, tam gdzie dochodzą one do granicy koryta Wisły, widać jak są wymywane przez wodę.
Na wycięcie takich drzew nie chce się zgodzić powiat piaseczyński
Na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny 11 lutego, jej przewodniczący i jednocześnie sołtys Gassów Sławomir Kanabus przedstawił radnym zdjęcia podstawy wału na odcinku Piaski – Gassy, wykonane z łodzi: jest tam widoczna jedna wielka wyrwa. – Zapoznałem się z prognozą Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Grozi nam, na przełomie maja i czerwca, o wiele większa woda niż w ubiegłym roku, przekraczająca osiem metrów – mówił Sławomir Kanabus. Na razie to tylko prognoza. Problemem już w ubiegłym roku był utrudniony dojazd do wałów – w Piaskach trudno było dostarczyć piach i worki. By mogły dojechać ciężarówki i wozy strażackie, nieutwardzoną, wąską drogę wysypano gruzem. Dojazd do wału do dziś nie został zbudowany. Podobno nie można uzyskać w starostwie zgody na wycięcie kilku drzew.
– To, co urzędnicy nazywają drzewami, to w naszym przypadku kilka kompletnie spróchniałych pni wierzbowych – mówią okoliczni mieszkańcy. – Bez odpowiednich zezwoleń gmina będzie je mogła wyciąć w stanie bezpośredniego zagrożenia. Tylko wtedy będzie za późno. W przypadku wysokiego stanu wody, w tym roku sytuacja będzie o wiele poważniejsza.
–W najgorszym momencie zagrożonych zalaniem było aż 12 tys. osób – stwierdził Paweł Kralik po zakończeniu ubiegłorocznej walki z wielką wodą. To, że w całej gminie podtopionych zostało około 60 domów, czyli skutkami zalania zostało dotkniętych około 300 osób, to zasługa wyjątkowo ofiarnej pracy setek mieszkańców. To oni, nie stosowne instytucje, uchronili Konstancin przed kataklizmem.
Prezentujemy Państwu mapę terenów zalewowych naszej gminy.W przypadku przerwania wałów zalane zostaną wszystkie wsie nadwiślańskie, osiedla Mirków i Empire, Łąki Oborskie i wszystkie ulice wokół tych terenów, na których mieszka 12 tys. osób – ponad połowa mieszkańców gminy.
Wyłączenie tak wielkiego obszaru gminy z terenów przeznaczonych pod zabudowę jest praktycznie niemożliwe. W sołectwach nadwiślańskich wiele domów zbudowano w pierwszej połowie XX w. Oczywiście można by dyskutować, czy nadal powinny być wydawane pozwolenia na budowę na terenach zagrożonych powodzią. Jednak w wielu krajach takie tereny przeznaczane są pod zabudowę podwarunkiem, że władze zadbały o odpowiednie zabezpieczenia przeciwpowodziowe, a nabywcy działek na tych terenach zostali uprzedzeni o możliwym zagrożeniu. Tymczasem przy budowie nowych domówzmieniane jest naturalne ukształtowanie terenu (każdy chce zbudować dom wyżej niż sąsiad i nasypuje warstwę ziemi), niszczone są systemy melioracyjne, zasypywane są rowy. Skoro zalaniem zagrożone są tereny zamieszkane przez 12 tys. mieszkańców, to znaczy, że planowanie przestrzenne nie jest realizowane zgodnie z przepisami. Starostwo powiatowe wydaje pozwolenia na budowę zgodnie z obowiązującym prawem, ale nikt nie kontroluje realizacji budowy. Powierzchnia biologicznie czynna to czysta fikcja. Zamiast wchłaniających wodę trawników–wybetonowane podwórka.
Ale nie potrzeba powodzi.Wystarczą większe opady deszczu lub odwilż i już woda stoi w piwnicach domów w Skolimowie, Czarnowie,Słomczynie,Borowinie,Habdzinie,Opaczy i innych sołectwach.Niekonserwowane od kilku lat kanały Habdziński i Brzeski, jezioro w Habdzinie, Jeziorka, rzeczki Mała i Wilanówka są powodem wielu lokalnych podtopień.Styczniowa odwilż spowodowała podtopienie wielu domów w Habdzinie i około 500 ha gruntów rolnych .Mieszkańcy jednego z domów zostali już ewakuowani. Jeśli tak dzieje się przy małym ociepleniu w styczniu, to co będzie jak przyjdą wiosenne roztopy? Ludzie mają dość tłumaczenia, że czegoś się zrobić nie da.
„Ponieważ mamy w tej chwili do czynienia ze zniszczeniami mienia znacznej wartości oraz zachodzi wysokie prawdopodobieństwo niedopełnienia obowiązków służbowych (WZMiUW w zakresie czyszczenia kanału, MZDW w zakresie czyszczenia przepustów) mieszkańcy rozważają złożenie zawiadomienia do prokuratury” – pisze na internetowym forum Konstancina jeden z użytkowników.Tylko czy na pewno problemem powinni zajmować się mieszkańcy?
21 lutego, w czasie obrad rady miejskiej, sołtys Habdzina Agata Wilczek pytała, co dalej z czyszczeniem Kanału Habdzińskiego. Jego 600-metrowy odcinek oczyszczono za pieniądze zarezerwowane na sytuacje nadzwyczajne. Koryto kanału od Borku do syfonu pod Jeziorką zostało oczyszczone z zalegających roślin i namułów, dzięki czemu uruchomiono spływ wody. Poziom wody w kanale obniżył się o 30 – 80 cm.
Prace stanęły, bo zabrakło funduszy. Właściciel koparki i jeden z mieszkańców Habdzina czyszczą kanał dalej, za własne pieniądze. Jak długo będą jeszcze pracować za „dziękuję”? Podczas sesji burmistrz stwierdził, że nie widzi możliwości zwrotu nakładów poniesionych przez prywatne osoby.Cały kanał liczy 5,2 kmi udrożnienie go to wydatek ok. 100 tys. zł.A taki wydatek wymaga odpowiedniego zapisu w budżecie i rozpisania przetargu na wykonanie prac. Czy gmina zdąży do wiosny?
Burmistrz Kazimierz Jańczuk poinformował również radnych i mieszkańców o rozmowach z władzami Wilanowa na temat czyszczenia Wilanówki. Jednak w 2011 r. Wilanów nie przewiduje pieniędzy na ten cel. Na początku marca odbędzie się narada w starostwie na temat finansowania tego zadania z budżetu powiatu piaseczyńskiego.
Konstancin jest zlewnią wód z wielu miejscowości powiatu piaseczyńskiego. 3 czerwca ubiegłego roku, na skutek nawałnicy, która wieczorem przeszła nad Warszawą i okolicami, Kanał Jeziorski zamienił sięwgroźną, rwącą rzekę.Zalane zostały domy przy Kołobrzeskiej, Pułaskiego, Ostrołęckiej i sąsiednich ulicach.Wponad 50 domachwoda zalała piwnice, awnich hydrofory i pieceCO, garaże i partery domów.W niektórych piwnicachwoda stoi od czerwca do dziś.
Do kanału odprowadzana jestwoda z terenu trzech gmin: Piaseczna, Lesznowoli iKonstancina.Ale żadna z tych gmin nie dbała o jego utrzymanie. Osiedle przy ul. Kołobrzeskiej wybudowano zamykając prawie całkowicie przepust kanałku do Jeziorki. Trudno się więc dziwić, że przepust pod skrzyżowaniem ulic Kołobrzeskiej i Pułaskiego nie był w stanie odebrać tak wielkiej ilości wody. Podobnie została zalana część Piaseczna i Józefosławia.
Burmistrz zwrócił się do starosty o pomoc w rozwiązaniu tych problemów, bo już w tym roku styczniowa odwilż spowodowała kolejne podtopienia domówwtej częściSkolimowa.
Wiadomo, że skuteczne działania wymagają dużych nakładów finansowych. Według hydrologów, oprócz wałów przeciwpowodziowych potrzebne są poldery i zbiorniki retencyjne. Polder to kilkusethektarowy teren, którego nie wolno zabudować. Można go jedynie uprawiać. Obok polderu w wale buduje się jazy, które można otwierać i zamykać. W przypadku, gdy nadchodzi duża woda, jazy otwiera się, a nadmiar wody spływa do polderu, co znacznie osłabia falę powodziową. Przyjemnie pomarzyć.
Instytucje odpowiedzialne za stan zabezpieczeń przeciwpowodziowych tłumacząwieloletnie zaniedbania brakiempieniędzy. W tegorocznym budżecie gminy na zwiększenie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego radni, zamiast proponowanych przez poprzedniego burmistrza 150 tys. zł przeznaczyli 900 tys. zł. To jednak kroplawmorzu naszych potrzeb.
Tereny narażone na zalanie zaznaczono na mapie kolorem błękitnym.
Konstancin-Jeziorna
(znajdź),
Konstancin bezpieczeństwo
(znajdź),
|