Sztandarowa inwestycja | autor: GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA |
Przebudowa Parku Zdrojowego to największa inwestycja w naszej gminie. Koszt i zakres prac od początku wywoływał burzliwe dyskusje. Mieszkańcy krytykują zasadność wielomilionowych nakładów w obliczu mizernych efektów zagospodarowania parku. Najwyraźniej mieszkańcy mieli nieco inną wizję parku niż autor projektu architektonicznego.\
Z pomostu widokowego można podziwiać utopioną ławkę
Początki inwestycji sięgają 2004 r. Projekt przebudowy parku, autorstwa firmy Abies Architektura Krajobrazu, opracowany przez zespół kierowany przez Barbarę Kraus-Galińską był i jest daleki od doskonałości i oczekiwań mieszkańców. Po rozpoczęciu prac okazało się, że w projekcie nie uwzględniono dojazdów do kilku posesji sąsiadujących z parkiem, kolejnych kilka alejek trzeba było przeprojektować – wiosną znajdowały się pod wodą, teren wokół pomnika Jana Pawła II trzeba było podnieść, by zrównać poziomem z alejkami parkowymi. Te poprawki były konieczne, jednak na zmiany zasugerowane przez mieszkańców jest już za późno. Umowa z projektantem została spisana w tak niekorzystny dla gminy sposób, że przez 70 lat na każdą zmianę projektant musi wyrazić zgodę. To nie jedyna umowa zdecydowanie niekorzystna dla zamawiającego, czyli gminy, zaakceptowana przez zespół prawników zatrudnionych w Urzędzie Miasta i Gminy Konstancin- Jeziorna, ale to temat na oddzielne opowiadanie.
Po rozpoczęciu prac okazało się, że w projekcie nie uwzględniono dojazdów do kilku posesji sąsiadujących z parkiem
W sobotnie przedpołudnie zapytaliśmy kilku spacerowiczów, co sądzą o nowym parku:
– Największym walorem parku była naturalna zieleń, a co mamy teraz? Duże prześwity między drzewami, rachityczne nowe krzaczki i rabatki, na których podobno muszą rosnąć takie, a nie inne kwiatki, bo na każdą zmianę musi być zgoda projektanta – ocenia efekty prac Alicja M., mieszkanka Konstancina.
– Wydano miliony, a w parku jest po prostu nudno i nie ma żadnych atrakcji. No owszem jest tężnia dla kuracjuszy i amfiteatr, w którym czasem w niedzielę jest jakiś koncert. Ale na co dzień nie ma nic, można tylko spacerować po alejkach z kostropatej, ciosanej kostki – wtóruje jej Barbara T.
– Z jednej strony to dobrze, że park nie jest ogrodzony, ale działania wandali widać już dziś. Z mostku widokowego właśnie podziwiałem utopioną przez chuliganów ławkę – mówi pan Wojtek, który w parku jest prawie codziennie.
W planach było tak: „W parku nad rzeczkami Małą i Jeziorką powstaną drewniane mostki, pojawią się chodniki zdobione mozaikami, ścieżki rowerowe i nowoczesne energooszczędne lampy. Powstanie też kącik z pomnikiem Żeromskiego i fontanna. Będzie więcej dekoracyjnych drzew. Całość wzbogaci wybudowany już niedaleko tężni amfiteatr. Od maja do października będą tu raz w tygodniu występować artyści. W parku ma być bezpiecznie. Ogrodzenia czy monitoringu nie planujemy. Ale zastanawiamy się nad zatrudnieniem ochroniarza” – tak w marcu 2009 r. mówił dziennikarzowi Życia Warszawy ówczesny burmistrz Marek Skowroński. Ile kosztowała budowa promenady na bagnach?
Skrócona na potrzeby wywiadu wersja, w planach roboczych została przez władze gminy szczegółowo rozwinięta: przewidziano wycięcie ponad 300 drzew, nowe nasadzenia, drenaż i system nawadniający, zielone rzeźby w formie labiryntu z żywopłotu, place tematyczne, m.in. Jana Pawła II i Stefana Żeromskiego, urządzenie trzech placów zabaw dla dzieci w różnym wieku i ekologicznych ścieżek edukacyjnych, budowę drewnianych mostków z tarasami widokowymi. Plan jednak nie był na tyle precyzyjny by uwzględniał budowę publicznych toalet, punktu informacji turystycznej i parkingów.
Zamierzenia sobie, a życie sobie: drzewa i krzewy wycięto, ale obiecane nasadzenia prezentują się bardzo mizernie. Jeden z placów zabaw nie powstanie – w jego miejscu wybudowana zostanie toaleta publiczna. Ścieżek rowerowych nie ma i nie będzie, monitoring, którego miało nie być, jest bardzo rozbudowany – sześć kamer już zainstalowano, w tym roku przybędą jeszcze dwie, które będą pilnowały parkowych straganów. Licząc nakłady finansowe zapomniano o najważniejszym: o ławkach i koszach na śmiecie. Gmina ogłosiła przetarg na dostawę i montaż 100 ławek z oparciami, 100 bez oparcia i 100 koszy i założyła, że wyda na ten cel 500 tys. zł. Najtańsza oferta wykonawcy opiewała na ponad 748 tys. zł. W drugim przetargu wybrano ofertę firmy Park-M ze Starego Sącza, która wykona ławki i kosze na śmiecie za prawie 540 tys. zł.
Nie przewidziano budowy publicznych toalet, punktu informacji turystycznej i parkingów
Zdaniem mieszkańców zabrakło ścieżek rowerowych, miejsca, w którym można pograć w badmintona, stołów do gry w szachy i przystani kajakowej nad Jeziorką. Przyjezdnym spacerowiczom brakuje kawiarenek i punktu informacji turystycznej. Dzieciom – różnego rodzaju atrakcji: parku linowego, kucyków, na których można odbywać przejażdżki, karuzeli.
Marzyciele widzieliby tu park miniatur – niekoniecznie Akropol, Biały Dom, Koloseum, Łuk Triumfalny, Mur Chiński, Statuę Wolności czy Wieżę Eiffla jak w Parku Miniatur w Inwałdzie pod Wadowicami, ale repliki najpiękniejszych willi i budowli konstancińskich, np. w skali 1:25.
– A co z planowanym ogrodem Kolei Wilanowskiej, z repliką kursującej dawniej kolejki, fragmentem torów oraz lokomotywą i wagonikiem? – pytają mieszkańcy.
Każdy chciałby czego innego, ale w jednym wszyscy są zgodni: w parku potrzebne są ławki i kosze na śmiecie.
Radni i przedstawiciele lokalnych stowarzyszeń zwracali uwagę, że projektant zapomniał o osobach, którym poruszanie się sprawia trudność. Park nie jest przyjazny osobom niepełnosprawnym. Dla poruszających się na wózkach inwalidzkich przejazd po łupanej kostce to prawdziwy horror, dla osób poruszających się o kulach spacer po takiej nawierzchni – też. W trakcie wizji lokalnej w parku, projektantka przyznała, że żadne konsultacje z niepełnosprawnymi nie były prowadzone. O parkingu dla osób niepełnosprawnych, choćby tylko tych przyjeżdżających do tężni, też nie pomyślano.
Każdy chciałby czego innego, ale w jednym wszyscy są zgodni: w parku potrzebne są ławki i kosze na śmiecie
Planowo przebudowa parku miała zostać zakończona w 2011 r. Termin ten przełożono na połowę 2012 r. – wtedy upływa, określony przez Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Projektów Unijnych, ostateczny termin rozliczenia inwestycji. Rok poślizgu przy tak dużym przedsięwzięciu to jeszcze nie tragedia, zresztą w naszej gminie do rzadkości należy terminowe zakończenie remontu czegokolwiek. Jeśli nie zakończymy przebudowy w terminie, park będzie kosztował nas o 10 mln zł więcej. |