KTO ZŁAMAŁ PRAWO autor: MAGDA ANDRZEJEWICZ
   

Kowalski ukradł rower. Nie, to Kowalskiemu ktoś ukradł rower. Nie ważne, czy on, czy jemu. Ważne, że jest zamieszany w kradzież roweru.

 

Sensacyjną wiadomość o doprowadzeniu gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej „prawie do ruiny finansowej” przez Konstancińską Spółdzielnię Mieszkaniową „Elsam” podało w ostatnim numerze pismo „UK Raport”. Anonimowy autor tekstu pt. „Globalny business i interesy patologicznego układu” stwierdził też, że „Straty ponieśliśmy My wszyscy – mieszkańcy Gminy”. Bardzo nam się to nie spodobało, bo tracić nie lubimy.

 

Kto choć raz był na terenie osiedla Cegielnia Oborska, ten zrozumie, dlaczego „Elsam” kłuje w oczy: osiedle jest wyjątkowo czyste i zadbane, chociaż powstało na zdewastowanych terenach powyrobiskowych. Spółdzielnia zbudowała całą infrastrukturę techniczną: sieć wodno-kanalizacyjną, stację uzdatniania wody, przyłącza oraz drogi, ich oświetlenie, a także zadbała o zieleń. Od początku budowy osiedla tu i ówdzie mówiono, że spółdzielnia tereny pod budowę dostała prawie darmo. Czy to możliwe? A, że jest tylko jeden sposób sprawdzenia, jak było w rzeczywistości, postanowiliśmy dotrzeć do dokumentów. Udaliśmy się do zarządu spółdzielni i poprosiliśmy o wyjaśnienia.

 

– Rzeczywiście, w połowie lat 90, tereny pod budowę osiedla gmina oddała „Elsamowi” w użytkowanie wieczyste w trybie bezprzetargowym. Ale po cenie określonej przez rzeczoznawcę powołanego przez urząd miasta – mówi Janusz Aszklar, obecny prezes zarządu spółdzielni. Jednak oprócz zapłaty tej ceny, w ramach umowy zawartej przez władze miasta z zarządem „Elsamu”, spółdzielnia zobowiązała się do wybudowania dla gminy z pieniędzy własnych i pozyskanych od osób trzecich: 14 mieszkań w Mirkowie (jako dogęszczenie nowowybudowanego osiedla przy ul.Mirkowskiej), 56 mieszkań na pl. Zgody (nadbudowa III kondygnacji budowanych domów) i 30 mieszkań komunalnych przy ul. Mirkowskiej. Cała infrastruktura techniczna – drogi, przyłącza itp. – dla tych inwestycji także została sfinansowana z pieniędzy zapewnionych przez „Elsam”.

 

– Spółdzielnia zobowiązała się również do poniesienia 50 proc. kosztów związanych z uporządkowaniem nawierzchni ulic: Sobieskiego – 1000 m, Gąsiorowskiego – 300 m i Od Lasu – 400 m. Te umowy są w archiwach i spółdzielni, i urzędu gminy – dodaje prezes.

 

Jako inwestor zastępczy, spółdzielnia zrealizowała kilka innych inwestycji komunalnych na rzecz gminy. Te inwestycje zostały zrealizowane z pieniędzy KSM „Elsam”, a gmina rozliczyła się ze spółdzielnią po zakończeniu inwestycji. – Również te umowy są w archiwach i spółdzielni, i urzędu gminy – dodaje Janusz Aszklar.

 

Gmina z uporem wartym lepszej sprawy odmawiała podjęcia działań określonych prawem. Jak wiele innych sporów z gminą, i ten znalazł finał w sądzie. Gmina przegrała z kretesem.

 

Gmina doskonale więc zadbała o swoje interesy i chwała jej za to. Ale w świetle tych dokumentów, cena za użytkowanie wieczyste gruntu nie wygląda już tak bardzo atrakcyjnie.

 

Częściowo w trakcie budowy osiedla, częściowo po zakończeniu prac, wszystkie domy jednorodzinne zostały przewłaszczone i stały się oddzielną własnością poszczególnych osób. W spółdzielni pozostały tylko budynki wielorodzinne. Umowa z gminą na odbiór ścieków zawarta była na czas określony – do końca 2000 r. Odbiór ścieków, zaopatrzenie w wodę i wiele innych obowiązków należą do zadań własnych gminy. Po wygaśnięciu wspomnianej umowy na podstawie ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków to właśnie Zakład Gospodarki Komunalnej, jednostka organizacyjna gminy, była zobowiązana do podpisania indywidualnych umów z właścicielami domów jednorodzinnych na odbiór ścieków i egzekwowania od nich należności. Nie zważając na te zapisy ustawowe, gmina stała na stanowisku, że wszelkie opłaty z tego tytułu winna ponosić KSM „Elsam”.

 

 

kto zlamal prawo

Zamknięta od dawna stacja uzdatniania wody nie nadaje się już dziś do użytku

 

Wymiana korespondencji między zarządem spółdzielni i urzędem gminy w sprawie odbioru ścieków z osiedla trwała przez kilka lat. Odbyło się kilkanaście spotkań zarządu spółdzielni z burmistrzem Konstancina-Jeziorny, podczas których był on proszony o osobistą interwencje w sprawie zobligowania ZGK do zawarcia indywidualnych umów z mieszkańcami osiedla Cegielnia Oborska. Bezskutecznie. Gmina z uporem wartym lepszej sprawy odmawiała podjęcia działań określonych prawem. Jak wiele innych sporów z gminą, i ten znalazł finał w sądzie.W 2003 r. gmina Konstancin-Jeziorna – ZGK wniosła o zasądzenie od spółdzielni „Elsam” kwoty 436 575,65 zł (z ustawowymi odsetkami od dnia wniesienia pozwu do dnia zapłaty) oraz o zasądzenie zwrotu kosztów postępowania.

 

2 stycznia 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, w którym oddalił powództwo i zasądził na rzecz spółdzielni kwotę 7 200 zł tytułem zwrotu kosztów procesu. W uzasadnieniu sąd stwierdził: „Dochodzone pozwem roszczenie nie znajduje uzasadnienia, albowiem nie wynika z żadnej łączącej strony umowy, gdyż taka nie istnieje. (…) Niniejsze roszczenie nie znajduje oparcia ani w stanie faktycznym, ani prawnym, co skutkuje jego oddaleniem.”

 

Spółdzielnia dochodziła swych praw również w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. 27 czerwca 2007 r. prezes UOKiK uznał odmowę odpłatnego przejęcia przez Urząd Miasta i Gminy Konstancin-Jeziorna sieci wodno-kanalizacyjnej na terenie osiedla za nadużywanie pozycji dominującej na lokalnym rynku odprowadzania ścieków, nakazał zaniechanie tych praktyk i nałożył na konstanciński ZGK karę pieniężną w wysokości 76 321,64 zł. Gmina od decyzji UOKiK wniosła odwołanie do Sądu Okręgowego w Warszawie.

 

Wyrokiem z 29 kwietnia 2008 r. sąd oddalił odwołanie. W uzasadnieniu wyroku stwierdzono: „Działanie gminy zmierzało do zapewnienia sobie nieuzasadnionych korzyści, gdyż zwalniało gminę, a obciążało KSM »Elsam« ewentualnymi kosztami dochodzenia wierzytelności od odbiorców usług”.

 

Teraz dokładnie rozumiemy, co znaczy „Straty ponieśliśmy My wszyscy – mieszkańcy Gminy”. Tak, gmina poniosła straty, bo złamała prawo.

 

O tym, że pieniądze z podatków mieszkańców marnować można na wiele sposobów, służy przykład stacji uzdatniania wody, wybudowanej na potrzeby osiedla w 1996 r.

 

– Stacja sfinansowana została w całości z pieniędzy KSM „Elsam”, stanęła jednak na gruncie gminy. Wiadomo: czyj grunt, tego budynek – gmina odmówiła spółdzielni zgody na zakup tego terenu. Spółdzielnia eksploatowała stację uzdatnianiawody przez blisko 10 lat i nieodpłatnie przekazała ją gminie. Przekazaliśmy protokołem i oddaliśmy klucze. Gmina korzystała ze stacji zaledwie przez osiem miesięcy, bo po wykonaniu dodatkowej nitki wodociągu, osiedle podłączone zostało do stacji uzdatniania wody przy ul.Wareckiej. W 2006 r. gmina wezwała spółdzielnię do rozebrania stacji, tym razem traktując ujęcie jako majątek „Elsamu” – wyjaśnia Janusz Aszklar. Co ciekawe, w dokumentach znajduje się opinia gminnego radcy prawnego stwierdzająca, że uznanie stacji za własność spółdzielni jest nie zgodne z prawem.

 

Działanie na szkodę gminy można wyjaśnić tylko brakiem profesjonalizmu i nieumiejętnością zarządzania i podejmowania decyzji w interesie wspólnoty samorządowej.

 

Stacja została zamknięta i tak stoi do dziś. Oczywiście nieużywane ujęcie wody dziś nie nadaje się już do użytku. – Oszacowaliśmy wartość ujęcia na ok. 700 000 zł: dwie studnie głębinowe, stacja filtrów, inne urządzenia techniczne, no i oczywiście budynek. Stacja zaopatrywała w wodę 180 budynków jednorodzinnych i dwa wielorodzinne. Wydajność 20 m sześc./godz. zaspokajała potrzeby bytowe mieszkańców i podlewanie ogródków. Utrzymanie i konserwacja tej stacji – choćby jako rezerwowego ujęcia dla tej części gminy – kosztowałoby 2 000 zł miesięcznie. Koszt postawienia nowej stacji (w dzisiejszych realiach) to co najmniej 1 mln zł – mówi prezes Aszklar.

 

Metsä Tissue zamknie niebawem dwa ujęcia wody. Już dziś brakuje wody w pobliskiej Borowinie, za „Elsamem” buduje się nowe osiedle – ile pieniędzy podatników zmarnuje gmina tym razem?

 

Jaki interes ma gmina podejmująca bezprawne działania? Nie ma żadnego.W sprawie odmowy odpłatnego przejęcia wybudowanej przez spółdzielnię sieci wodno-kanalizacyjnej na dogodnych warunkach finansowych toczy się obecnie kolejne postępowanie sądowe. Biegły powołany w tej sprawie wycenił wartość przekazanych urządzeń na kwotę kilkaset tysięcy złotych wyższą od tej, jakiej domagała się Spółdzielnia.

 

Działanie na szkodę gminy można wyjaśnić tylko brakiem profesjonalizmu i nieumiejętnością zarządzania i podejmowania decyzji w interesie wspólnoty samorządowej.

   
Drukuj