WOTUM NIEUFNOŚCI
   

Jacek TomaszewskiZ JACKIEM TOMASZEWSKIM, wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny, rozmawia Mateusz Zaremba.

 

Spotykamy się tuż po sesji rady miejskiej, której głównym tematem było udzielenie absolutorium burmistrzowi gminy. Głosował pan przeciw udzieleniu absolutorium. Dlaczego?

 

– Rada głosowała nad udzieleniem absolutorium za rok 2009. Nie był to dobry rok dla naszej gminy i jej mieszkańców. Nie wykonano zaplanowanych dochodów i zadłużenie gminy wzrosło. Mimo zmian w budżecie, dokonywanych na każdej sesji, wiele zadań inwestycyjnych nie zostało zrealizowanych. Zakładano wpływy ze sprzedaży kilku gminnych nieruchomości, ale przystąpiono do ogłaszania przetargów dopiero w IV kwartale 2009 r. Wykonanie w tym obszarze wyniosło 0 proc, co oznacza deficyt w gminnej kasie w wysokości zakładanych wpływów. Były to więc kolejne działania pozorne. Gmina zaciąga kolejne kredyty, zadłużenie rośnie, a ja jestem zwolennikiem innej polityki finansowej: wydaję tyle na ile mnie stać. Owszem, kredyt tak, ale w rozsądnej wysokości i chwilowy, a my z roku na rok popadamy w coraz większe długi. Zadłużona gmina to słaba gmina. Zastanawia mnie, jak nisko część radnych ustawia sobie poprzeczkę – zaledwie 20,76 proc. zadań inwestycyjnych, przewidzianych do realizacji w 2009 r. zostało zakończonych, połowa wszystkich zadań inwestycyjnych nie osiągnęła 10 proc. wykonania budżetu, wykonanie wydatków na infrastrukturę wodociągową i sanitacyjną wsi wyniosło tylko 1,91 proc. planu. I zdaniem dużej części radnych wszystko jest w porządku. No cóż, ja uważam inaczej. W opinii Komisji Rewizyjnej, przedłożone sprawozdanie z wykonania budżetu daje podstawę do wyrażenia pozytywnej opinii o realizacji budżetu gminy za rok 2009.W składzie Komisji Rewizyjnej jest dwóch radnych z terenów wiejskich: Krzysztof Kucharski i Zbigniew Siudziński i zastanawiam się, jak przekonają oni swoich wyborców, że wykonanie planu dla wsi w niespełna 2 proc. jest zadowalającym rezultatem.

 

Zastanawia mnie, jak nisko część radnych ustawia sobie poprzeczkę – zaledwie 20,76 proc. zadań inwestycyjnych, przewidzianych do realizacji w 2009 r., zostało zakończonych. Wykonanie wydatków na infrastrukturę wodociągową i sanitacyjną wsi wyniosło tylko 1,91 proc. planu! I zdaniem dużej części radnych wszystko jest w porządku. Ja uważam inaczej

 

Jest Pan członkiem Komisji Rozwoju, Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych – komisji, która wiele czasu poświęca problemom związanym z realizacją inwestycji. Jaki wpływ na tryb realizowania inwestycji ma komisja?

 

– Teoretycznie duży, a w praktyce znikomy. Przy dobrej współpracy rady z burmistrzem wiele projektów mogłoby być realizowanych w dużo szybszym tempie, dla dobra nas wszystkich, ale… Burmistrz ostatnio bardzo rzadko pojawia się na komisjach, delegując często swego zastępcę, któremu odebrał wiele kompetencji. Przygotowaniem inwestycji zajmuje się urząd gminy. To urząd ogłasza przetarg, przedstawia przyszłym wykonawcom zakres robót (tzw. specyfikację istotnych warunków zamówienia) i wybiera najkorzystniejszą ofertę. Jednak zaraz po rozpoczęciu realizacji kolejnego zadania inwestycyjnego okazuje się, że zabrakło jakiejś ekspertyzy, która ma znaczący wpływ na czas wykonania i koszty prowadzonych prac. Inwestycje są niestarannie przygotowane. Przykładów nie trzeba szukać daleko: remont Hugonówki, w którego planowaniu nie uwzględniono wytrzymałości fundamentów czy na etapie projektowania nie zdecydowano o kształcie sceny. W przypadku budowy kanalizacji w ul. Pułaskiego okazało się, choć wyłonienie wykonawcy trwało kilka lat i wymagało ogłoszenia kilkunastu przetargów, że nikt nie pomyślał o wykonaniu projektów przyłączy. I mamy kanalizację zbudowaną kosztem 18 mln zł, do której mieszkańcy nie mogą podłączyć swych domów. Ci mieszkańcy chcieliby wiedzieć, dlaczego burmistrz Marek Skowroński nie zlecił zaprojektowania sieci przyłączy równolegle z budową głównej magistrali przesyłowej.

 

Wiele zastrzeżeń mieszkańców dotyczy trybu uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Dlaczego prace nad planami trwają tak długo?


– To nie mnie powinien pan o to zapytać. Uczestniczę w każdym posiedzeniu komisji i razem z innymi radnymi pracujemy nad przygotowanymi przez urząd materiałami. Ale nad czym możemy pracować, jeśli ich nie dostajemy? Na to, jakie dokumenty i kiedy otrzymamy, nie mamy wpływu. I mimo że ustawa uzdrowiskowa zobowiązywała samorząd do uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w ciągu dwóch lat od jej wejścia w życie, prace nad planami wciąż trwają. Mieszkańcy terenów, dla których nie uchwalono MPZP są pozbawieni nie tylko możliwości budowy domów, ale także – w przypadku sołectw – możliwości inwestowania w gospodarstwa rolne: budowy przechowalni owoców i warzyw, suszarni, małych przetwórni płodów rolnych itp. Brak planów paraliżuje rozwój wsi. Opóźnione są również prace nad nowym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego od podjęcia uchwały o przystąpieniu do sporządzenia nowego studium do ogłoszenia przetargu na wykonanie dokumentu musiały upłynąć ponad dwa lata. Na to pytanie może odpowiedzieć tylko burmistrz.


Dlaczego sąsiednim gminom udaje się uchwalać plany, a nam nie?

 

– Sądzę, że gminy, w których inwestycje przebiegają sprawnie, lepiej się do nich przygotowują. Przede wszystkim opracowały listę priorytetów i konsekwentnie realizują kolejne zadania.W ostatnich 10 latach wiele gmin rozwiązało problemy budowy infrastruktury korzystając ze wsparcia z funduszy unijnych. My te lata przespaliśmy. Te lata są dla Konstancina stracone i niestety nie cofniemy czasu. Teraz ważne jest, by nie tracić go więcej.

 

Tegoroczne wybory do samorządu terytorialnego będą okazją do podsumowania osiągnięć gminy. Blado wypadamy na tle sąsiednich gmin...

 

– To prawda: blado. Lista osiągnięć jest bardzo krótka, a lista potrzeb naszej gminy znana jest od lat i przez te lata mało z niej ubyło. Nie chcę się powtarzać, ale rozwiązanie najpilniejszych potrzeb – uchwalenie planów, budowa dróg, ratusza, oczyszczalni, przychodni zdrowia, przedszkoli, prywatyzacja Zakładu Gospodarki Komunalnej – wciąż przed nami.

 

Mieszkańcy Skolimowa chcieliby wiedzieć, dlaczego burmistrz Marek Skowroński nie zlecił zaprojektowania sieci przyłączy równolegle z budową głównej magistrali przesyłowej w ul. Pułaskiego

 

Będziemy wybierać nowych radnych i nowego burmistrza.Wymieniany jest pan jako jeden z kontrkandydatów Marka Skowrońskiego.

 

– Nie tylko moje nazwisko jest wymieniane. I nie tylko nasze stowarzyszenie Nasze Miasto – Konstancin zaproponuje kandydata na burmistrza. Swoich kandydatów zgłoszą zapewne i partie, i inne stowarzyszenia.Wybiorą mieszkańcy. Program wszyscy będą mieli podobny – lista potrzeb i zaniedbań jest długa i powszechnie znana. Z pewnością burmistrz Marek Skowroński chciałby rozwiązać wiele z tych problemów, ale niestety, przez minione osiem lat niewiele mu się udało. Do udziału w wyborach zachęcają mnie ci, którzy dobrze mnie znają. Ci, którzy wiedzą, że przez 30 lat prowadziłem prywatną firmę i gdybym kiepsko nią zarządzał, to dawno bym zbankrutował. Ktoś, kto za każdą decyzję odpowiada całym swoim majątkiem, inaczej planuje inwestycje i ma inne podejście do dyscypliny finansowej. Jeśli zaciągałem kredyt na rozwój firmy, to spłacałem go z własnej kieszeni. Dla mnie milion złotych to są konkretne pieniądze, a nie rząd cyferek na papierze. Zarządzania można uczyć się z podręcznika, ale nic nie zastąpi doświadczenia i praktyki. Nikt nie rodzi się burmistrzem – dla każdego jest to nowe wyzwanie, ale warto mieć też własne osiągnięcia i doświadczenia. Ja je mam. A w kwestii doświadczenia w pracy samorządu dodam, że choć obecna kadencja jest dla mnie pierwszą, to myślę, że w ciągu prawie czterech lat wiele się nauczyłem. Na pewno zmiany są konieczne. Co trzeba zmienić w Konstancinie, to wiemy wszyscy. Ja wiem też, jak to zrobić – od czego zacząć budowę ratusza i budowę przedszkoli, jak sprywatyzować ZGK. To nie jest wiedza tajemna. Mieszkańcy mają już dość obiecywania. Potrzeba konkretnych decyzji i konsekwentnej realizacji. Jeśli mieszkańcy Konstancina oczekują zmian, jestem do ich dyspozycji.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

   
Drukuj