JAK TO ZE ŚMIECIAMI W NASZEJ GMINIE JEST | |
Kiedy 1 lipca 2013 r. weszła w życie tzw. nowa ustawa śmieciowa, wiele osób oczekiwało, że nareszcie sprawa śmieci, ich odbioru od mieszkańców i likwidacja dzikich wysypisk zostanie w gminie uporządkowana.
Pomimo dużego zainteresowania ze strony mieszkańców (na forum lokalnego portalu Konstancin. com jest ponad 70 tys. odwiedzin i ponad 1 600 wpisów w wątkach: „Ustawa śmieciowa. Jak to działa w gminie K-J” i „Gospodarka odpadami”), Urząd Miasta i Gminy Konstancin-Jeziorna do dziś nie przedstawił żadnego podsumowania działania nowego systemu odbioru odpadów. Jak dowiedzieliśmy się na ostatniej sesji rady miejskiej 10 września, gmina dopiero zleciła za kwotę ponad 23 tys. zł wykonanie takiej analizy przez firmę zewnętrzną.
70 PROC. MIESZKAŃCÓW SEGREGUJE ODPADY
W lipcu 2013 r. było nas, mieszkańców gminy, 24 656 osób, a obecnie (sierpień 2014 r.) jest nas 24 583 osoby. 70 proc. ogółu (17 098 mieszkańców) deklaruje selektywną zbiórkę odpadów. Porównanie, czy mieszkańcy chętniej segregują, czy też rezygnują z segregacji na przestrzeni tego roku, nie jest możliwe. W odpowiedzi na „Wniosek o udostępnienie informacji publicznej”, m.in. z pytaniem o liczbę deklarujących segregowanie odpadów w oświadczeniach składanych na wiosnę ubiegłego roku, uzyskałam odpowiedź „brak możliwości wygenerowania takich danych”. Dziwne to, ale z generowaniem danych się nie dyskutuje.
Nie możemy więc porównać, czy mieszkańcy przekonują się do segregowania śmieci, czy też wolą płacić wyższą stawkę i nie mieć kłopotu. Jak wiadomo, należność, jaką mieszkańcy płacą za odbiór wszystkich odpadów z nieruchomości, wynosi 10 zł za miesiąc, jeśli segregujemy śmiecie i 15 zł za miesiąc, jeśli wszystkie śmiecie wyrzucamy bez segregacji. Czy wywiązujemy się z naszych zobowiązań wobec gminy? W ciągu roku ściągalność opłaty śmieciowej wyniosła 87 proc., a więc więcej niż jeden na 10 mieszkańców nie płaci za odbiór odpadów. Z powodu braku wpłat od 13 proc. dłużników, do kasy gminnej nie wpłynęły ponad 424 tys. zł.
CO W ŚMIECIACH PISZCZY?
W Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ), stanowiących część dokumentacji w ogłoszonym w 2013 r. przetargu na wyłonienie firmy, która odbierze od nas śmiecie (i je odpowiednio zagospodaruje), zapisany został warunek zobowiązujący operatora do składania kwartalnych sprawozdań oraz przedstawiania co miesiąc kopii dowodów zagospodarowania odpadów (tzw. kart przekazania odpadów). Wydawać by się mogło, że Urząd Miasta i Gminy na bieżąco ma dane za każdy upływający miesiąc (ile i jakich odpadów zebrano), w końcu co miesiąc na tej podstawie opłacane są faktury za te usługi. Chociaż wnioski o informację złożyłam w połowie sierpnia, to urząd odpowiedział: „Aktualnie dane za rok 2014 nie są jeszcze opracowane.” Otrzymałamdane na temat ilości odpadów tylko za 2013 r., a dane finansowe za cały okres.
Znając ilość odpadów odebranych tylko w pierwszym półroczu działania nowego systemu, kiedy zebrano prawie 4 622 t śmieci od mieszkańców Konstancina-Jeziorny, można spróbować ocenić, czy to dużo, czy mało? Średnia na mieszkańca woj. mazowieckiego to 361 kg wszystkich odpadów rocznie (według Głównego Urzędu Statystycznego), czyli 180,5 kg na pół roku. Z pomnożenia liczby mieszkańców gminy przez 180,5 kg otrzymujemy wielkość ok. 4 444 t. Faktycznie, w Konstancinie-Jeziornie w ciągu sześciu miesięcy 2013 r. zebrano o 178 t odpadów więcej niż średnio taka sama liczba osób w województwie. Można zatem stwierdzić, że zbierane są wszystkie śmiecie, jakie wytwarzają mieszkańcy gminy. Dlaczego jednak nadal są dzikie wysypiska? W ciągu pierwszego roku obowiązywania nowych zasad odbioru śmieci gmina zlikwidowała dzikie wysypiska, na których znajdowały się ponad 102 t śmieci. Zapłacono za to prawie 46 tys. zł z budżetu gminy.
Blisko 70 proc. wszystkich odpadów to zmieszane odpady komunalne (3 232 t), a odpady posegregowane stanowiły ok. 30 proc. masy wszystkich zebranych odpadów. Spośród odpadów zebranych selektywnie najwięcej zebrano odpadów zielonych (517 t), zmieszanych odpadów opakowaniowych (393 t), gruzu i różnych odpadów budowlanych (250 t). Gminny Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (GPSZOK) przy ul. Słowiczej (wjazd od ul. Chopina) zebrał ok. 99 t odpadów, spośród których najwięcej zebrano odpadów budowlanych (59 t), odpadów ulegających biodegradacji – zielonych (14 t) oraz odpadów wielkogabarytowych (14 t).
ILE KOSZTUJE GOSPODARKA ODPADAMI W KONSTANCINIE-JEZIORNIE?
Opłaty wnoszone przez mieszkańców muszą pokryć wszystkie koszty gospodarki odpadami w gminie. Obejmują one należności dla firmy odbierającej odpady oraz koszty utworzenia i wyposażenia stanowisk pracy w UMiG (meble, komputery, drukarki, specjalne oprogramowanie itp.), pensje i szkolenia pracowników, biurowe materiały eksploatacyjne, koszty wysyłki korespondencji, wydatki za użytkowanie powierzchni biurowych i mediów przypadające proporcjonalnie na tę część pomieszczeń, która wykorzystywana jest do obsługi gospodarki odpadami. Wpływy do gminy z tytułu opłaty śmieciowej mogą być również wydatkowane na szeroko pojętą edukację i informację związaną z problematyką odpadów. Wszystkie te wpłaty stanowią dochód gminy, ale nie mogą być wydawane na inne cele niż wymienione wyżej.
Najważniejszą pozycją kosztów jest zapłata firmie za odbiór odpadów, która wyniosła ponad 1,673 mln zł za rok. W ramach wydanych na ten cel pieniędzy znalazły się należności za dodatkowy odbiór odpadów zielonych w listopadzie 2013 r. – 70 tys. zł oraz ponad 17 tys. zł na wiosnę 2014 r. Obsługa administracyjna w urzędzie gminy, a więc wynagrodzenia (trzy i jedna czwarta etatu) i pozostałe koszty wyniosły ok. 282 tys. zł za rok. Całkowite roczne koszty funkcjonowania nowego systemu odbioru odpadów w Konstancinie–Jeziornie zamknęły się kwotą ok. 1,955 mln zł (1,673 mln zł dla firmy odbierającej śmiecie i 282 tys. zł na administrację).
Przy ściągalności opłaty na poziomie 87 proc., faktyczne wpływy od mieszkańców z tytułu poboru opłaty za odbiór odpadów wyniosły w ciągu roku ok. 3,11mln zł. Uwzględniając dłużników, którzy powinni uregulować zaległości wobec gminy, oczekiwana wielkość wpływów powinna wynieść ponad 3,5 mln zł. Rzeczywista nadpłata za rok wyniosła ok. 1,155mln zł (wpłaty 3,11mln zł minus koszty 1,955 mln zł).
To oznacza, że płacimy za śmiecie za dużo. Skoro wpłaciliśmy o ponad 37 proc. więcej niż wyniosły koszty gospodarki odpadami w gminie, to znaczy, że należy jak najszybciej zmniejszyć opłatę za odbiór śmieci, jaką wnosi każdy mieszkaniec. Nawet gdyby w nowym przetargu okazało się, że śmiecie będą kosztować więcej niż obecnie, to tej nadpłaty, która do końca roku się jeszcze powiększy, wystarczy na kilka miesięcy 2015 r. Stawka opłat za śmiecie powinna być obniżona co najmniej od lipca 2014r. i naprawdę trudno zrozumieć, na co czekają władze gminy (no, chyba, że na wybory).
KŁOPOTY Z ODPADAMI ZIELONYMI
Dlaczego to my sami musimy żądać egzekwowania naszych praw od władz gminy i dlaczego ogranicza się odbiór z nieruchomości selektywnie zebranych odpadów, narażając mieszkańców na dodatkowe koszty dowozu śmieci na ul. Chopina?
Ustawy regulujące gospodarkę odpadami przez gminy oraz uchwały Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny nie wprowadziły ograniczenia odbioru odpadów z nieruchomości z wyjątkiem: zużytych baterii i akumulatorów, przeterminowanych leków, które odbierane są w wyznaczonych punktach na terenie gminy oraz zużytych opon, odpadów remontowo-budowlanych i innych odpadów niebezpiecznych wydzielonych ze strumienia odpadów komunalnych, które są zbierane w GPSZOK. Przez ostatni rok urzędnicy gminni próbowali przekonać mieszkańców, że ograniczenie ilości odbieranych z nieruchomości odpadów zielonych (do dwóch worków jednorazowo) wynika z zapisów ogłoszonych w warunkach przetargu na odbiór odpadów z terenu gminy (SIWZ) i dlatego obowiązuje mieszkańców.
Wiadomo, że warunki przetargu (określone przecież przez władze gminy) nie mogą stanowić źródła prawa i dlatego nie mogą być przywoływane jako uzasadnienie wprowadzenia takich ograniczeń. Problem powstał na jesieni ubiegłego roku, kiedy mieszkańcy zostawali z nieodebranymi workami zawierającymi głównie liście, które jak wiadomo spadają jesienią. Sama napisałam skargę w tej sprawie. Rozwiązaniem była decyzja burmistrza Jańczuka o odbiorze wszystkich odpadów zielonych w listopadzie 2013 r. Sytuacja powtórzyła się na wiosnę tego roku, kiedy po zimie sprząta się ogrody. Tu również mieszkańcy musieli domagać się odbioru odpadów zielonych. Jest to tym bardziej kuriozalne, że w kasie gminy znajdują się niewykorzystane pieniądze przeznaczone na odbiór odpadów, wpłacone przez mieszkańców.
Warto w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednym ważnym aspekcie sprawy odpadów zielonych w naszej gminie. Chodzi o wielokrotnie podnoszony, a powtarzany przez przedstawicieli władz gminy, aspekt nieproporcjonalności opłat za śmiecie zgłaszany przez mieszkańców zabudowy wielorodzinnej, którzy płacą taką samą stawkę za odpady pomimo tego, że nie wytwarzają odpadów zielonych. Szkoda, że władze gminy nigdy nie zdecydowały się na wyjaśnienie, że odpady zielone są częścią szerszej grupy tzw. odpadów biodegradowalnych, które obejmują m.in. papier i opakowania z papieru, odpady zielone i kuchenne. Ich ilość we wszystkich odpadach komunalnych (w miastach poniżej 50 tys. mieszkańców) wytwarzanych przez mieszkańców może sięgać nawet 36 proc. całkowitej masy śmieci. Jednym z celów wprowadzenia nowej ustawy śmieciowej był przede wszystkim odbiór odpadów od wszystkich mieszkańców gminy, a poza tym odbieranie jak największej ilości odpadów w sposób selektywny, który umożliwia ich odzysk, utylizację, unieszkodliwienie itp. Celem bezpośrednim jest ograniczenie wywozu śmieci zmieszanych na składowiska. Ustawodawca postawił jasne kryteria dotyczące ilości odpadów biodegradowalnych, których ilość wywożona na wysypiska musi być sukcesywnie ograniczana przez kolejne lata aż do 2020 r. Za niedopełnienie tych wymogów grożą wysokie kary finansowe dla gmin. Tylko mieszkańcy zabudowy jednorodzinnej zbierają odpady zielone w sposób selektywny i tym samym pozwalają gminie na wywiązywanie się z narzuconych warunków. To nie mieszkańcy domów jednorodzinnych korzystają, bo płacą tyle samo, co mieszkańcy domów wielorodzinnych, ale to wszyscy na tym korzystają.
Dlaczego w naszej gminie nie zbiera się selektywnie odpadków kuchennych (obierki, resztki surowych owoców i warzyw, skorupek jaj) to pytanie do wróżki. Cały świat tak zbiera odpady, a u nas się tego zabrania. Dlaczego? Może dlatego, że trzeba mieszkańców nauczyć, jak to zbierać.
CZY KTOŚ NAS INFORMUJE I EDUKUJE?
Jednym z możliwych celów wykorzystania pieniędzy z opłaty za śmieci, jest edukacja mieszkańców. W czerwcu 2013 r., a więc tuż przed wprowadzeniem reformy śmieciowej tylko nieliczni mieli okazję otrzymać niewielką broszurkę wydaną przez UMiG z podstawowymi informacjami, co i do jakich worków należy wkładać. W pierwszych dniach lipca każdy mieszkaniec zabudowy jednorodzinnej otrzymał harmonogram odbioru odpadów na okres od lipca 2013 r. do stycznia 2014 r., a w nim pięć krótkich linijek tekstu, żeby kierować się ekologią.
Jeśli ktoś miał wątpliwości lub pytania, musiał indywidualnie kierować je do urzędników. Nie zrobiono żadnego interaktywnego portalu dla mieszkańców, gdzie można by zadać pytanie. Nie opublikowano w żadnej formie zestawu najczęściej zadawanych pytań i odpowiedzi na nie. A co z mieszkańcami, którzy nie korzystają z internetu? Dla nich praktycznie nie zrobiono nic poza możliwością telefonowania lub osobistą pielgrzymką do urzędu. Ile osób machnęło ręką i segreguje śmiecie tak, jak potrafi, wychodząc z założenia, że skoro władzom nie zależy, to czemu mieszkańcowi ma zależeć?
CZY SYSTEM ODBIORU ODPADÓW JEST DLA NAS, CZY MY DLA SYSTEMU?
To, że nowe zasady gospodarki śmieciowej na początku szwankowały, nie powinno nikogo dziwić: późno ogłoszony przetarg, firma Lekaro spoza naszego powiatu, to musiało razem wywołać perturbacje. Zanim pracownicy firmy opanowali topografię Konstancina-Jeziorny i zlokalizowali wszystkich mieszkańców, którzy wystawiali śmiecie, minęło trochę czasu. Dostarczano nam torby we wszystkich kolorach tęczy – powinny być żółte na odpady suche, zielone na szkło i brązowe na odpady zielone, a zamiast tego były czerwone, szare, niebieskie. Torby powinny być odpowiedniej wielkości i grubości, a trafiały się o połowę mniejsze (60 l zamiast 120 l), znacznie cieńsze i z napisami informującymi, że mieszkamy w Piasecznie czy innej Wiązownie, zamiast w Konstancinie-Jeziornie. To, że śmiecie zalegały dniami i nocami, a mieszkańcy pisali maile, dzwonili i wysyłali pisma do urzędników gminy, czy też osobiście stawali w kolejce do właściwego pokoju, to też już wreszcie przeszłość. Nie udało się jednak zmienić, przynajmniej w zabudowie jednorodzinnej, harmonogramu odbioru śmieci.
Nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia, dlaczego zmuszono mieszkańców do wystawiania śmieci nawet 10 razy w miesiącu, chyba że w nagrodę za segregowanie śmieci, bo tylko osób segregujących śmiecie to dotyczy. Jeżeli można zniechęcić ludzi do segregacji odpadów, to właśnie w gminie Konstancin-Jeziorna to się udało. Na nic się zdały pisma do UMiG z prośbą o zmianę harmonogramu od 1 lutego 2014 r. (pierwszy harmonogram kończył się w styczniu). Na nic się zdały argumenty, że w innych miastach mieszkańcy mają wyznaczony jeden dzień w tygodniu, kiedy zgodnie z harmonogramem wystawiają maksymalnie dwa rodzaje śmieci (np. zmieszane i plastiki, szkło i zielone itd.). W odpowiedzi na moją skargę w tej sprawie z października 2013 r. UMiG napisał: „Oczywiście można przyjąć założenie, że firma odbiera wszystkie rodzaje odpadów jednego dnia. (…) Natężenie ruchu pojazdów ciężarowych w dniu odbioru odpadów byłoby zatem bardzo duże, co spotkałoby się z negatywnym odbiorem społecznym, szczególnie w kontekście gminy uzdrowiskowej.” No cóż, na takie dictum poczułam się jak czarna owca, która chce zabić uzdrowisko, bo segreguje śmiecie.
I na koniec takie spostrzeżenie: w budynkach UMiG próżno szukać oddzielnych koszy na odpady segregowane (plastik, papier, szkło), na co od lat zdecydowało się np. wiele szpitali i sklepów. Nie dziwne zatem, że nikt nas nie zachęca do segregowania odpadów, skoro na własnym podwórku się tego nie stosuje.
ALEKSANDRA AMBROZIEWICZ
Całkowite roczne koszty funkcjonowania nowego systemu odbioru odpadów w Konstancinie–Jeziornie wyniosły ok. 1,955 mln zł (1,673 mln zł dla firmy odbierającej śmiecie i 282 tys. zł na administrację). Wpływy od mieszkańców z tytułu poboru opłaty za odbiór odpadów wyniosły w ciągu roku ok. 3,11 mln zł. Rzeczywista nadpłata za rok wyniosła ok. 1,155 mln zł (wpłaty 3,11 mln zł minus koszty 1,955 mln zł). |