WARTO MIEĆ MARZENIA | |
Z JACKIEM ROWIŃSKIM, prezesem spółki Marina Konstancin, rozmawia Mateusz Zaremba.
Podczas sesji rady miejskiej 21 maja, konstancińscy radni podjęli uchwałę o przystąpieniu do procedury związanej ze zmianą uchwały nr 244 z 8 września 2008 r. (Statut Uzdrowiska Konstancin- Jeziorna) zmiany w zakresie przesunięcia o kilkadziesiąt metrów granicy strefy A ochrony uzdrowiskowej, która pozwoli na budowę na jazie Jeziorki zeroemisyjnej elektrowni wodnej umożliwiającej pozyskanie tzw. zielonej energii. To krok w kierunku spełnienia pana marzeń. – Droga do sukcesu jeszcze daleka, decyzja radnych to zaledwie światełko w tunelu. Ale cieszy mnie, że rada widzi potrzebę inwestycji proekologicznych zgodnych ze strategią rozwoju gmin uzdrowiskowych, ze zdrowym rozsądkiem. Przesunięcie o ok. 50 m granicy strefy A ochrony uzdrowiskowej umożliwiłoby spółce Marina Konstancin budowę elektrowni wodnej o mocy 50 kW na jednej z czterech zasuw jazu na Jeziorce. Uchwała nie ma na celu zmiany zapisów statutu uzdrowiska dotyczących sposobów i zakresu funkcjonowania gminy uzdrowiskowej, a przesuniecie granicy strefy dotyczy odcinka rzeki, a nie gruntów budowlanych.
Cieszy mnie, że rada widzi potrzebę inwestycji proekologicznych zgodnych ze strategią rozwoju gmin uzdrowiskowych, ze zdrowym rozsądkiem
Jednak dwóch radnych – Andrzej Cieślawski i Piotr Stankiewicz – zagłosowało przeciw uchwale.Wykonanie uchwały zależy od burmistrza gminy. Czy nie obawia się Pan, że uchwała – podobnie jak wiele innych – trafi na długi czas do szuflady? I burmistrz, i przewodniczący rady miejskiej są zdania, że ze wszelkimi zmianami należy się wstrzymać i poczekać na sejmowy projekt nowelizacji ustawy o uzdrowiskach, nad którym pracuje kilkuosobowa grupa parlamentarzystów. – Sądzę, że radni już widzą, że z inwestycjami mającymi na celu poszerzenie oferty turystycznej i związanymi z rozwojem usług uzdrowiskowych nie można czekać. Po pierwsze parlamentarny Zespół ds. Uzdrowisk pracuje nad projektem takich zmian, które miałyby polegać m.in. na dopuszczeniu powstawania zakładów przemysłowych i wyrębu lasów w strefie C ochrony uzdrowiskowej. Ani ja, ani Marina Konstancin, ani żadna ze spółek, w której jestem udziałowcem, nie czekamy na podobne zmiany. Proszę mi się przyjrzeć: czy ja wyglądam na samobójcę? Mieszkam tu od dziecka i będę mieszkał pewnie do śmierci. Chcę oddychać czystym powietrzem, mieć gdzie pójść na spacer i na ryby, korzystać z tego co daje unikalne położenie gminy. Po drugie: na jazie można zbudować albo elektrownię, albo nic. Z pewnością nie planuję tam budowy bloku mieszkalnego ani bazy przeładunkowej, zakładów przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE) czy innego obiektu asfalciarniopodobnego. Raport opracowany przez samorząd Mazowsza i Mazowiecką Agencję Energetyki podkreśla znaczenie małych elektrowni i zachęca inwestorów do budowy takich obiektów. Na terenie Mazowsza funkcjonują obecnie zaledwie 22 małe elektrownie wodne w 13 powiatach. W powiecie piaseczyńskim nie ma ani jednej, bylibyśmy przykładem dla innych. Taka elektrownia to również atrakcja turystyczna. Po trzecie: możemy długo czekać, ponieważ od pomysłu kilku parlamentarzystów do zmiany przez Sejm ustawy droga jest równie daleka lub nawet dłuższa, niż od podjęcia uchwały o przystąpieniu do procedury związanej ze zmianą uchwały rady miejskiej do jej rzeczywistej zmiany. Proces ustawodawczy trwa wiele lat, np. mimo iż nie brakuje nowych afer korupcyjnych, sejmowe prace nad ustawą tzw. antykorupcyjną ciągną się od lat siedmiu.
Proszę mi się przyjrzeć: czy ja wyglądam na samobójcę? Mieszkam tu od dziecka i będę mieszkał pewnie do śmierci. Chcę oddychać czystym powietrzem, mieć gdzie pójść na spacer i na ryby, korzystać z tego, co daje unikalne położenie gminy
Oprócz elektrowni wodnej marzy się panu budowa portu dla łódek, kąpieliska, a nawet zalewu. – Nigdy nie ukrywałem, że wykorzystanie zasobów wodnych to mój konik. Spółka Marina Konstancin, nowy właściciel jazu na Jeziorce, kanału i zbiornika (stawu) w Mirkowie, ma wiele pomysłów wykorzystania należących do niej zasobów wodnych w celu stworzenia profesjonalnej bazy rekreacyjno-uzdrowiskowej: budowę portu dla łódek, strzeżonego kąpieliska i, jeśli tylko będzie to możliwe, zalewu. Położenie Konstancina-Jeziorny – z jednej strony teren gminy graniczy z Wisłą, a Jeziorka przepływa przez środek miasta i gminy – aż prosi się o tego rodzaju inwestycje. Widzę to nie tylko ja – w ubiegłym roku Fundacja Szerokie Wody wystąpiła z pomysłem budowy przystani na Wiśle i Parku Łurzyckiego. W sprawie tego projektu władze gminy też niby są za, ale z konkretami nie śpieszą się. W tej sytuacji fundacja rozważa możliwość realizacji planów na terenach sąsiednich gmin: Wilanowa lub Karczewa. Kazimierz Jańczuk zastanawia się, a włodarze innych gmin zrobią wszystko, by szybko zrealizować projekt i przyciągać turystów kolejną atrakcją. Radni mają świadomość, że im wcześniej zaczną się prace nad realizacją uchwały, tej lub podobnej, mającej na celu poszerzenie oferty rekreacyjno-turystycznej, tym szybciej gmina będzie się rozwijać. I to bez budowy zakładów przemysłowych i wyrębu lasów. Nasze władze będą się zastanawiać, inne – szybko zrealizują projekt i będą mogły przyciągać turystów kolejną atrakcją
Inwestycje wzbogacające ofertę turystyczno-rekreacyjną gminy – „nie”, podobnie jak trzy lata temu „nie” dla dywersyfikacji usług uzdrowiskowych. Czy to nie ślepa uliczka dla naszej gminy? – Z pewnością. Za pół roku minie termin wykonania zobowiązań prywatyzacyjnych przez spółkę Uzdrowisko Konstancin-Zdrój i dziś radni już widzą realną możliwość utraty przez Konstancin-Jeziornę statusu gminy uzdrowiskowej. Pozostaje mieć nadzieję, że radni nie pozwolą – w miejsce inwestycji o charakterze uzdrowiskowym i rekreacyjno-turystycznym – na zabudowanie gminy blokami mieszkaniowymi i uciążliwymi zakładami przemysłowymi. O tym, że można rozwijać się bez asfalciarni i baz przeładunkowych, bez budowy osiedli mieszkaniowych na kilka tysięcy osób, najlepiej świadczy przykład najmłodszego polskiego uzdrowiska – Uniejowa. W czerwcu w Uniejowie spotkają się włodarze gmin należących do Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP i będą mogli naocznie przekonać się, jak potężnym przemysłem, generującym setki miejsc pracy i wielomilionowe dochody, jest rozwój lecznictwa uzdrowiskowego i turystyki. Trzeba tylko chcieć wykorzystać wszystkie możliwości pozyskania funduszy i połączyć siły samorządu, dużych i małych inwestorów. A przede wszystkim uchwalić miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i nowe studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Bez tych dokumentów trudno ruszyć z miejsca. Kończy się kolejna kadencja, a obiecywanych w kampanii wyborczej planów i studium nie doczekaliśmy się.
Za pół roku minie termin wykonania zobowiązań prywatyzacyjnych przez spółkę Uzdrowisko Konstancin-Zdrój i dziś radni już widzą realną możliwość utraty przez Konstancin-Jeziornę statusu gminy uzdrowiskowej
|