Śliski temat | autor: T. U. BYLEC |
Niby to oczywiste, że po naszych ukochanych czworonogach należy sprzątać, ale nie każdy poczuwa się do tego obowiązku. Uznając psie kupy za poważny problem wymagający regulacji prawnej, samorządy wielu miejscowości wprowadziły prawa miejscowe, nakazując właścicielom sprzątanie po swoich pupilach.
W ostatnich latach nasiliła się również kampania medialna zwracająca uwagę na problem niesprzątanych kup. Pomysły są różne: w Olsztynie rozdano 2 mln torebek, które można pobrać w centrach handlowych, bibliotekach i biurach spółdzielni mieszkaniowych, Wydział Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Łodzi prowadził kampanię medialną pod hasłem „Posprzątaj, to nie kupa roboty”, władze warszawskiego Bemowa wynajęły dziewięć odkurzaczy do usuwania odchodów – Urząd Dzielnicy Bemowo zapłacił za sprzęt, a koszty eksploatacji pokrywają spółdzielnie mieszkaniowe.
Nasz samorząd również uchwalił regulamin czystości, ale na „minę poślizgową” wciąż łatwiej trafić na naszych skwerach, trawnikach, placach zabaw, w piaskownicach i na podwórkach, niż na kosz przeznaczony na torebki z psimi odchodami.
Każdy sposób jest dobry, bo problem jest poważny. Psie odchody w miejscach publicznych to nie tylko kwestia estetyki, ale również zanieczyszczenia środowiska i zagrożenia epidemiologicznego. W kale psim znajdują się bakterie salmonelli i jaja pasożytów: nicieni, bąblowca, tasiemca i szczególnie groźnej dla człowieka glisty psiej, która wywołuje groźną chorobę toksokarozę.
Oprócz sprzątania po psach i kotach pamiętajmy również o systematycznym – raz na pół roku – odrobaczaniu naszych pupili. Nasi czytelnicy proponują hasło: „Zdrowy pies plus czysta piaskownica i trawnik równa się nasze zdrowe dziecko”. Urząd Miasta i Gminy prosimy o plakaty i kosze, miłośników zwierząt o zaopatrzenie się w torebki i sprzątanie.
W ten sposób z problemem psich kup walczy Lubin – plansze ze stosownym ostrzeżeniem ustawiono na miejskich trawnikach i zieleńcach |