GMINNY SZOK autor: MAGDA ANDRZEJEWICZ
   

Po półtorarocznych przygotowaniach do wprowadzenia w życie zapisów tzw. ustawy śmieciowej mieszkańcy naszej gminy dostali niedopracowane i zmieniane z dnia na dzień harmonogramy odbioru odpadów, nieterminowo wykonywaną usługę, loterię workową (ile tym razem dadzą i jakiej wielkości) oraz znikający Gminny Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych.

 

 

gminny_szok.JPG

GPSZOK przyjmuje odpady, jak dotychczas

 

Wybrałam się dzisiaj (12 listopada – red.) do GPSZOK. Spakowałam puszki po farbach, kartony i opakowania ze styropianu po sprzęcie AGD oraz inne śmiecie segregowane. Pełny bagażnik i jeszcze kartony na tylnym siedzeniu – dzwoni do redakcji zdenerwowana mieszkanka Konstancina. – Brama zamknięta do połowy, tablice informacyjne dalej wiszą. Ochroniarz poinformował mnie i innych chętnych do pozbycia się śmieci (w tym samym czasie podjechały jeszcze dwa samochody), że Lekaro zwinęło się dzisiaj rano i punkt odbioru śmieci segregowanych... nie istnieje. Zapytałam, ilu dzisiaj mieszkańców przyjechało (byłam po godz. 15.00) – ponad 20 samochodów. Żadnej kartki z informacją od Urzędu Miasta i Gminy ani numeru telefonu do gminy nie ma, w randze rzecznika urzędu – pracownik ochrony. Pojechałam do urzędu gminy, do Wydziału Ochrony Środowiska, z pytaniem, gdzie mam wyrzucić śmiecie, bo GPSZOK nie działa. Urzędnik odpowiedział, że też dzisiaj się dowiedział, bo starosta nie wydał zgody dla Lekaro na dalsze prowadzenie punktu odbioru odpadów w tym miejscu i dodał, że niestety nie jest osobą decyzyjną, więc nic nie może. Moje pytania: gdzie informacje na ten temat, co zrobić ze śmieciami, czy przynieść je do UMiG, dlaczego nie ma informacji na stronie internetowej, dlaczego UMiG nic nie zrobił w tej sprawie (bo przecież zastrzeżenia starosty są znane nie od dzisiaj), jak można w taki sposób lekceważyć mieszkańców – pozostały bez odpowiedzi! Niemoc urzędu jest powalająca. Za niefrasobliwość, lekceważenie mieszkańców, bezczynność, zaniedbanie wykonywania obowiązków – dwója z minusem. Chyba ktoś decyzyjny poniesie konsekwencje? – pyta nasza czytelniczka.

 

Zdaniem mieszkańców, to nie jest GPSZOK tylko prawdziwy szok. Maciej W. z Jeziorny, który przywiózł do punktu cztery wielkie worki pozostałości po remoncie łazienki (resztki cementu, kleju, fugi, farb i opakowania po nich oraz skrawki płyty wodoodpornej), również nie mógł ich oddać i zabrał z powrotem do domu. – Głupio zrobiłem, trzeba było te worki zawieźć pod urząd i postawić przy wejściu. Od lipca, a to już ponad cztery miesiące, bierzemy udział w jakimś chorym eksperymencie.Władze gminy wyraźnie nie potrafią ogarnąć tematu i testują, ile jeszcze wytrzyma przeciętny Iksiński. Gmina podpisywała umowę z operatorem, ale my za jej wykonanie płacimy. Często nie za to, do czego gmina się wobec nas zobowiązała – dodaje. Teren, na którym działać ma GPSZOK, wskazała gmina. Chociaż punkt działał od lipca, firma Lekaro wystąpiła dopiero we wrześniu do starostwa piaseczyńskiego o pozwolenie na lokalizację GPSZOK na ul. Słowiczej. 5 października starosta wydał decyzję odmowną twierdząc, że lokalizacja jest niezgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego Cegielni Chylickiej. Teren ten (kilkanaście hektarów) od prawie pół wieku użytkowany był przez firmy zajmujące się gospodarką odpadami. Przez kilkadziesiąt lat – MPO, potem przez kilkanaście lat – ZGK. Wtedy jego przeznaczenie było zgodne z MPZP?

 

W związku z odmowną decyzją starosty, Lekaro poinformowało gminę, że 12 listopada przestaje prowadzić GPSZOK. Gmina zapomniała jednak poinformować mieszkańców. Zdaniem burmistrza Kazimierza Jańczuka (i radnych z Komisji Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych Rady Miejskiej, którzy poparli ten wniosek), należy natychmiast zmienić MPZP Cegielni Chylickiej, by przy ul. Słowiczej dopuszczał lokalizację tego, co już tam faktycznie się znajduje, czyli GPSZOK. Na sesji rady miejskiej 27 listopada burmistrz wystąpił do rady miejskiej o podjęcie uchwały o przystąpieniu do tekstowej zmiany planu miejscowego, która dopuści lokalizację GPSZOK na części tego obszaru. Zmiana MPZP potrwa bliżej nieokreślony czas – okoliczni mieszkańcy już zapowiadają protest. Pojawił się też drobny problem – mimo że gmina jest obecnie we władaniu działek przy ul. Słowiczej, to są do nich roszczenia za strony ich dawnego właściciela. Na razie burmistrz polecił, by punkt zbiórki przy ul. Słowiczej prowadził zamiast firmy Lekaro... pracownik gminy. Gmina wystawi tam swoje pojemniki, a brakującą część pożyczy od Lekaro. Punkt będzie czynny, jak dotychczas. A że gmina nie ma prawa prowadzić samodzielnie działalności związanej ze składowaniem i przyjmowaniem odpadów i starostwo nie wydało pozwolenia? Oj tam, oj tam. Co gminie grozi za samowolę? Kara od Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

 

– Gminie grozi – lub Lekaro, gdyby prowadziło – możliwość otrzymania kary od tysiąca do miliona złotych. Ale nie widzę innego rozwiązania. Powinniśmy płacić. Jeżeli zechcą gminę ukarać, to myślę, że kwotą tysiąca złotych. Nie mamy innego wyboru na ten moment – mówił burmistrz Jańczuk podczas obrad komisji. Jeśli kara nie będzie zbyt wysoka, jest z czego zapłacić – gmina płaci Lekaro znacznie mniej niż mieszkańcy wpłacają w tzw. podatku śmieciowym. Jednocześnie gmina zaczęła szukać nowej lokalizacji dla GPSZOK i wysłała do Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego wypisy z innych planów miejscowych z nieformalnym zapytaniem, czy starosta wyda pozwolenie, czy nie. Gmina rozważała inne ewentualne lokalizacje: bazę Gminnej Spółdzielni w Jeziornie (w centrum) i bazę kółek rolniczych przy ul. Bielawskiej. Jednak miejscowe plany na to nie pozwalają.

 

Z propozycją lokalizacji GPSZOK oraz bazy Zakładu Gospodarki Komunalnej na terenie obecnej wytwórni mas bitumicznych (po przeniesieniu asfalciarni) wystąpił już rok temu, we wnioskach złożonych do MPZP Mirkowa, radny Tomasz Zymer. Ale żadne działania w kierunku przeniesienia zakładu nie zostały podjęte. Podczas posiedzenia komisji, burmistrz stwierdził, że będzie można ewentualnie wrócić do tego pomysłu, kiedy sprawy tego terenu będą porządkowane, w najlepszym razie za 2– 3 lata. Andrzej Cieślawski, przewodniczący rady miejskiej, był mniejszym optymistą i stwierdził, że za kilka lat.

 

Lekaro odwoła się od decyzji starosty do samorządowego kolegium odwoławczego. Mieszkańcy gminy nadal będąmogli przywozić na ul. Słowiczą selektywnie zgromadzone odpady komunalne. Odbierać je będzie oddelegowany pracownik ZGK. Lekaro w ramach umowy podpisanej z gminą „ma bezwzględny obowiązek za tę samą kwotę odbierać na telefoniczne wezwania gminy przepełnione pojemniki”.

 

 

 

   
Drukuj