U psychoanalityka | autor: KONSTANTY J. |
Przychodzi pacjent do psychoanalityka. – Panie doktorze, od dÅ‚uższego czasu mÄ™czÄ… mnie straszne sny, koszmary wprost – mówi.
– A cóż takiego panu siÄ™ Å›ni i od jak dawna? – pyta terapeuta.
– Mój dom stoi na koÅ„cu maÅ‚ej wÄ…skiej uliczki, do gÅ‚ównej drogi nie mam zbyt daleko, bo tylko 200 metrów, ale pod górkÄ™. Åšni mi siÄ™, że noszÄ™ do wylotu uliczki ciężkie worki: żóÅ‚te, zielone, brÄ…zowe i czarne. I nigdy nie zdążę donieść wszystkich na czas, bo samochód, który je zabiera odjeżdża zanim przytargam ostatni. I tak noc w noc od trzech miesiÄ™cy. Rano budzÄ™ siÄ™ zdenerwowany i wykoÅ„czony.
– To może być kompleks Syzyfa – zastanawia siÄ™ lekarz. – SpróbujÄ™ panu pomóc. Ale najpierw muszÄ™ uzupeÅ‚nić pana dane w kartotece. PoproszÄ™ imiÄ™, nazwisko i adres.
– WolaÅ‚bym nie podawać swojego nazwiska, to chyba nie pomoże w diagnozie, a mieszkam w Konstancinie-Jeziornie.
– A, to proszÄ™ pana, to nie jest kompleks Syzyfa, to ZSSWRÅš.
– Co takiego? – ZespóÅ‚ Stresu Spowodowanego Wprowadzeniem Reformy Åšmieciowej. I jedynym lekarstwem, które może panu pomóc, jest przeprowadzka do innej miejscowoÅ›ci. |